Miłość, z jaką Pan zwraca się do podwładnych mu sług sprawia, iż każdy z nich czuje się wywyższony ponad swój stan.
Nobilitacja, a co za tym idzie posada, uznanie, majętność wyzwala z dawna tłumiony głód potęgowany narastającymi możliwościami czynienia dobra. Iście to karkołomna wędrówka szczytem grani – z jednej strony przepaść pychy z drugiej dół bogactwa. Aby istnieć w świecie duchowym trzeba się wiecznie ofiarować. W tym zachować szczególną miarę – im więcej mam tym więcej daje. Tak utrzymamy równowagę i dosięgniemy następnego wierzchołka – spełnienia woli Ojca. W tym wypełnia się powołanie.
Mistrzem w wyjściach ponad swój stan Taternik sprzed lat, bo o sobie samym mniemanie ma takie zwykły chłopak z Wadowic. Swój fenomenalny sukces zawdzięcza doskonałej pamięci biedy i tragedii ludzkich, jakich doświadczał jako osierocony potomek wojskowego. Ta pamięć szła za nim jak cień i jej towarzystwem obdarowywał i lewą i prawą stronę przepaści. Tak wypłaszczyła się ta góra za czasów urzędowania Jana. Każdy zobaczył dłonie przygotowane do kilofa i kawę spożywaną jako główne danie dnia.
Rana, którą zadał rzymskiej strukturze cesarstwa, w którą wszedł duch Piotra i do dobrych celów wykorzystał, stopiła się jak góra lodowa pod wpływem niejednego gorejącego serca człowieka, który urząd przed Janem piastował. Nieustanne ofiarowania przynoszą ten skutek, że osoba obdarowana skraca dystans do wiszącego na krzyży Syna Boga, którego ma jakby w zasięgu zmysłów. Tak, choć chwilowo, ma przebłyski jak wyglądał raj, kiedy piekielnej zasłony grzechu nie było widać a kontakt z Ojcem tak gorący, że bez powodu można było arkę zbudować, choć i do niej niewielka próbka ludzkości doszła.
Płynie ta barka po morzu ludzkiej świadomości dając niedwuznaczny ślad w jakim kierunku zmierza i zachęca się do utrwalenia dobrych nawyków jak ją choć w pieśniach przechować. Ratunkiem ona dla tonących dusz, które już niczego nie mogą się złapać. Czy wysoki urzędnik, czy niski sługa taką samą szansę ma, aby się o miejsce na barce starać. Cytuję: pragnącym sprawiedliwości będzie im dana.
Stacza się powoli lawina zła do niższych stanów, które swą prostotą i wzajemnym miłowaniem schroniły się w swych rodzinach. Manifestacja zła, choć nieunikniona w wielu przypadkach, zostaje unieszkodliwiona przez lanie dobra z góry na klęczący stan. Tak dochodzi do wygaszania pożarów – tlących się stogów sian.
Bowiem Polska, ukochany Jana kraj stał się jakby specjalnie celem ataków wroga nie z powodu nieskończonych bogactw, których brak, ale chęci zadania cierpienia każdemu z patronów tego narodu otwierających serce w obronie swego dziedzictwa duchowego. Tak broczy ten naród krwią i winem duchowym od lat.
Przytopieni dobrem odchodzą z niesmakiem czy to z lewa prawa ze wschodu zachodu, czy okiem z monitora chowający się za chmurą ciemny pan. Widzą, że prócz miłości nie dostaną nic. Ewentualnie dzieli im się to dobro w ratach miłosierdzia, o co dba bogata w cnoty Siostra F.
Taki sposób na pokój we własnej chałupie ma Jan niezmienny od 2000 lat.
Otrzymane: Zakopane, 2023.VIII.1