Rytm dnia,
tak jak utarty szlak
prowadzi nas
od przedgórza do Tatr
Wynieść człowieka można,
ale jaki z tego pożytek będzie piechur miał,
gdy zobaczy szczyt
a zasługa żadna
Uniżyć się lepiej może
i wziąć na ręce syna
i może nie na Rysy,
niech se polata po łąkach
Miłości nie zazna gagatek,
chociażby zatonął w lukrach
dopóki w przestrachu nie chwyci
się ojcowskiego futra
Ulubiona pozycja malca
przesiedzieć najsroższe granie
i szczyty nie do zdobycia
w bezpiecznych ramionach taty
Jutro co będzie już nie wie,
nie szuka wiecznie poklasku,
pod koniec dnia cichutko,
pod pierzynką psss…. już zasnął
Poranek go ze snu budzi
i dziarsko wstaje chwat
z uśmiechem od ucha do ucha:
Tata! Jeszcze może raz?
Wykończyć może ten malec
do szczytu go doprowadzi
doskonałości człowieczej
tak siedzi tata na hali
Po cóżże wspinać się ma
gdy się na górę spoziera
i widzi naturalny stan
dla kozic Rysy, dla człeka ziemia.
Otrzymane: Zakopane, 2023.VIII.3