Ból serca, jaki się wydobywa z rany celnie zadanej przez przeciwnika, który chce, a nie ma co dać, ofiarować nawet w formie prośby, pozostawia ślad w psychice – tego człowieka się unika. Gdy sytuacja się powtarza, osamotniony człowiek ginie w tkance społeczeństwa. Tak działa instynkt samozachowawczy grupy, która nie chce się otworzyć na zranienia. Postępująca fragmentacja, odosobnienie i alienacja od kontaktu, również fizycznego, prowadzi do powstania ludzi, rodzin, grup, firm, wysp. Nikogo się z zewnątrz nie wpuszcza. Typowym przykładem czołg. Stal VIP’owskiego konta, kule paragrafu, gąsienice procedur i jeden cel: więcej moje.
Tak wygląda dzisiejszy świat z perspektywy duchowych okular. To, że wojny realnej nie ma, cudem nie organizacji międzynarodowych ale brakiem środków na wojnę – nikt już w czołgu nic nie ma, co można by dać.
Panuje nad tym stanem strach, a że kolejne eskalacje medialnej zarazy napotykają na coraz mniej żywych słuchaczy efekt śmierć duchowa przed ekranem.
W takiej sytuacji dochodzi do zakleszczenia relacji – wszak dwóch trupów nie może się kochać, choćby w ręku flagę na księżycu trzymał czy sierp. Ten stan, pomimo wysiłków Jana nie zmienia się od lat, choć pewne mury padły pojawiły się nowe: konta, skan, hasła i brak ludzi gotowych oddać życie, choć chwilę, by ten stan utrzymać. Trudno o lepszą pożywkę dla wroga.
Obca siła próbuje zwabić was w koncentrację na dobrach, którymi włada, też bezpodstawnie. Żaden bank, żadna informatyczna machina, żaden atom rozrywany na energię nieskończenie nie wybudował nawet muru z cegły.
O tym niech pamięta człowiek, że potrzeba jego zgody, przyłożenia ręki i przyznania się do dzieła po fakcie. Na tym wasza godność polega, że macie możliwości, których nie posiada maszyna, nawet sztucznie myśląca – wolę życia. W tym nawet pies was prześciga, porzucając swego właściciela i wracając na trudne łono natury z dala od człowieka (nie wspominając o wszechstronnie wyczulonym kocie). Tak bezpański, przybłęda, włóczy się po polach i lasach znajdując drobiny dobra to tu, to tam, okruchy miłości, które przygotował dla niego Bóg, a których jeszcze nie zdążył parkanem ogrodzić pan tego świata, który co rusz znajduje dusze służące narzędziom. Narasta w ten sposób poczucie niesprawiedliwości – wszak i pies swe miejsce w Planach Bożych ma. Niestety zostało zajęte przez człowieka.
Zwyczajny dzień, bez fajerwerków jawi się współczesnej masie jako nie do zniesienia stąd ciągła chęć zmian. Tak szuka ucieczki od bólu cierpienia i braku życia, istnienia, który na moment zapewnia kawa, herbata i cała litania używek również tych psychicznych, jakimi są bezwstydne obrazki.
Interpretuje ten stan Jan jako klaps w twarz od wroga, który w kolebce Małej Polski rozsiadł się na starej / nowej filozofii poddaństwa i niewolnictwa. Człowiek, wchodząc w te ramy bezpiecznych firm, aut, marketów zapomina, że musi zgodzić się na noszenie przy sobie kilku kart, telefonu (jakby się chciał z tego labiryntu wyswobodzić). Do tego dochodzi emanacja fal z coraz mocniejszych anten i prądy na większe natężenia, które niszczą pokój zwykłego człowieka. Każdy wie, że aby myśl powstała, aby ręka ruszyła i człek wstał potrzeba niezliczonej ilości elektronów, precyzyjnie poukładanych, które przemkną przez synapsy. Tak działa ciało człowieka – boska elektryka.
Zaburzenia, którymi traktuje się obywatela, który tylko szybciej, więcej i wygodniej chce, wytrącają go z pierwotnej równowagi, a przeciągający się stan zmian powoduje chorobę – nie mam siły wstać.
Jan oferuje pomocną dłoń, ale i oczekuje współdziałania. Daje się zranić i z broczących duchowych ran wypływa życiodajne cierpienia. Do tego obdarowuje wartościowym słowem. Gdy tego mało używa całej swej woli tak, aby wszystkie drogi prowadziły do Jego Sanktuarium w Łagiewnikach. Kto ma dość Jana, znajdzie spokojną przystań w domu Świętej Pielęgniarki, obok której zdecydował się wybudować Brat.
Tak wszystkimi sposobami reanimuje się człeka, czy jego człekokształtne szczątki sprzed lat. Taka filozofia teraz nastała, aby na siłę dobrych kremówek nie wciskać, lecz miłosiernie opatrywać. Dziś się tak kocha.
Wiele wybacza Jan swemu narodowi, który wyprowadził z objęcia strachu i nędzy, a który tak szybko zapomniał, skąd ten dobrobyt ma. Utwór wykończy ten akt i zostawia ślad, warunki pokoju, receptę na bogactwo: KOCHAĆ – TERAZ WASZA KOLEJ!
Otrzymane: 2023.VIII.19 KRK