Śmierć – pięknie napisany finał

Moc, która się wydobywa z wnętrza Janowego serca, powoduje odnalezienie wszystkich cząstek swego ducha poprzez światło, które wypływa z ich wnętrz na planie ciemności świata. Układa mu się ta mozaika wg barw, jakie swoim dzieciom dał Ojciec w postaci różnych talentów. Te cnotliwe kwiaty przyjmują moc błogosławieństwa, wydając piękne owoce czynów w świetle miłości. Duchowa droga, kończąca się dla każdego bez wyjątku czy się do Janowego ojcostwa przyznaje, czy nie, śmierć ciała, a z nią zdjęcie zasłony ducha, który się tam wychował.

Dla wielu to noc i płacz widząc swój dobytek niewidzialny, duchowy, mistyczny. Dla wielu to moment bez zmian – Ojciec jest i mnie kocha bez zmian. Aby zaskoczenie mieć (na plus) trzeba swoje czyny, talenty, nawet swój los oddać w zręczne dłonie, które ze zwykłych barw ułożą bukiet, który się Ojcu spodoba i tak współuczestnicząc w tym pokazie, zyskują upodobanie i moc łask, które mama dyskretnie chowa na czarną godzinę, kiedy otoczenie ludzkie zacznie domagać się zwrotu długu, które rzekomo u nich zaciągnął za życia.

Mimo że nie mają prawa na sądzie siadać w roli głównego usprawiedliwiciela, daje im się cząstki dobra, które wypracował ich umarlak. Że zwykle człowiek bardzo wymagający osąd przykłada, jakby zakładając zaślepiacze na całość dobra otrzymane, nawet w formie suchej nauki czy sutego lania, kończy się żywot w formie Ewy czy Adama – bez gaci bez portek do nieba poszedł.

Że Jan nie inaczej do nieba dotarł to fakt. Że mnóstwo podniebnych znajomości nawiązał to prawda. Że dał się pokochać to radość jakby się po latach odnaleźć i zobaczyć, że brat piękną willę w niebie ma i brakuje mu jednego światła w komnacie.

Wchodzi i widzi całą rodzinę, która na urodziny się zebrała i na moment zgasiła światło – dla jubilata!

Otrzymane: 2023.VIII.29 Sanktuarium JPII Łagiewniki