Odtwarzam Zakon

W wigilię święta Świętej Teresy z Avili

Z Myśli i Serca Bożego powstał i lata utrzymał się wszczepiony w błogosławieństwo Jahwe, wasz JEST. Uwielbiamy Boga w sobie co dzień, nadając temu świętu Eucharystyczny rys.

Odnawiam w Was co dzień miłość, braterską więź, ochoczą modlitwę i czyn – miłości zew. Obiektem waszych westchnień czynię tę nadprzyrodzoną piękność, która mi się objawia, w stanie łaski przebywam i tak trwam, a ze mną Jan.

Zaniechaniem naszego domu dać wyraz w ochoczej pracy na rzecz stajenki, w której przyszło nam przyjmować Zmiłowania Pańskie – w tym przykazuję Wam poprawę.

Chorym, szczególnie rozłączonym od życiodajnej myśli Boga zalecam codzienne przebywanie w pustelni myślnej, słuchowej. Medium Słowa stanie się ten, kto wpierw o media zuboży się. Wnet wejdzie w się.

Odbieram ogromny hołd co dnia za moje targi z Ojcem – ile mogłam wyrazić na kartach historii – do tej pory ciągnie się mnie na przesłuchania jako doktora od nauk, o których nie słyszałam, jak książeczki do naszego użytku składałam w całość.

Teraz wywiera się na mnie gwałt – każdy do mej twierdzy się wspina bądź oblężenia przeżywam. Utożsamiam się z Panną, Oblubienicą, więc męża mam od Słowa. W Nim Alfa i Omega. Koniec.

Sprawy porządkowe: na wszystko wystarcza co potrzeba w tym ufność moja, że nie przejecie mego zakonu, który z cierpienia powstał i cięgów, jakie Jan zbierał.

Utrzymuję Was przy życiu, lecz do istnienia daleka droga. Wstydziłaby się niejedna dusza moich czasów by jej rząd warunki współpracy dyktował. Mizerny stan obłudnej zgody ze światem za cenę współuczestnictwa w niskim bytowaniu.

Postaram się, by każdy nową porcję ubóstwa zjadał na śniadanie. Tym zabiegiem polepszę wasze złoto. U Stóp Najwyższego mogę tylko prezentować braki, wyrzeczenia i cierpienia. Zanieść dobro, dzięki, słowo błogosławieństwa zza murów czy zrozumienie pięknej roli, która Wam została przydzielona do orania, plewienia, zasiewu i żniw. W tym momencie starania o nową działkę spełzną na niczym – wielki bowiem areał stoi odłogiem od lat.

Twierdza, do której was wprowadziłam, służy za dom, lecz nie wychowuję Was na żółwia, tylko rycerzy spod świętej gwiazdy. Walka toczy się o życie dusz. Eleganckie umieranie w parowozach wzdłuż ulic wokoło woła o poważne rozpatrzenie na waszych obradach. Naród umiera, gazu nie trzeba otwierać.

Intronizacją po raz kolejny, nad Niebo i Ziemię Maryi zajmie się Jan i Jego ekipa = kościelna architektura praw. Waszym powołaniem oddać sens miłości Boga do człowieka, człowieka do natury i napisanie testamentu duchową krwią rezygnacji ze swoich naukowych tez.

Gdy rozpoczynałam składanie kart pisma w rozrzuconych klasztorach, przyświecał mi Płomień Bożej Opatrzności, otoczka, którą prowadziłam bój z przeciwnościami. Zagospodarowanie późniejsze bram, murów, ołtarzy należy do ludu – w nim krzewię nadzieję na spełnienie mych myśli, by piękna była każda Karmelitanka i Karmelita. Bądźcie mi posłuszni, będę Wam służyła.

Nisko się kłaniajcie ludziom, w nich Bóg swe cząstkowe jestestwo zasiał i odczuwa wasze uniesienia bądź dobrobyt spełnienia. Sprawiedliwym okiem patrzy Ojciec na każdego niezależnie czy ma szkaplerz za kołnierzem, choć kryje w sobie wiele łask – trzeba ryzykować swe życie, by wejść na ścieżkę istnienia. Byle kto może się narażać – Karmelita wiele obietnic ma, o których zapomniał.

Jedną z nich dar uniesienia na szczyt serca gdzie bezmyślnie wyrokuje się w wielu sprawach nie do oceny w skali rozumu.

Drugie to dar pisania o Bożych łaskach, a w nich zawieranie jasnych dyspozycji na teraz. Prawdy nie przemijają, proroctwa się wypełnia. Takim narzędziem się posługuje.

Gdyby do jakich sporów doszło w sprawie tego listu – odnieście się do litery reguł, gdzie zawinił ten młody człowiek wchodząc do kościoła i zdobywając me serce miłością, mądrością i uległością Świętej Panience.

Oratorstwo, które cechuje wielu z Was, szanownych braci, posiada niegodną cechę pomijania Słowa Życia. Nader często ornament zakrywa pustkę serca a w nim szczebioczące pisklę nienajedzone. Słabość, jaką mam ku Was dominuje nad surowością, którą szykuje Jan. W wielu przypadkach jesteście do pomylenia z tymi, którzy skazali go na głód, samotność i zupełny brak światła. Latarnie trzymacie z dala od ludzi, węsząc co nieco w ludzkich sumieniach.

Tymczasem Ojciec traci swe powołanie jako brat zwykłego robotnika, rolnika czy piekarza. W tym mi się bardzo narażacie od lat.

Polityka, w którą chce Was uwikłać monotonny ciąg do pieniędzy, odbiera wam możliwość wypraszania łask do rozwiązania problemów ciążących nad Polską. Umartwianie swych pociągów, tak długie chcenia kieruje się do nieba, stać się ma Waszym planem na najbliższe lata. Dekada wystarczy by osiągnąć szczyt zadowolenia z tego, co nasz stan posiada – głównie miłość braterska.

Kilofem należy rozbijać mury, którymi obwarowane są ludzkie serca nieskore nic przyjąć, nic dać. Otwórzcie im oczy na fakt, że bastion nawet hiszpański potrzebuje wentylacji, dostępu do wody i jedzenia. Tak żyje większość z nas rodząc duchowe owoce z obcowania z Bogiem. Tym obdarzamy Was na co dzień – kto przyjdzie z pustymi rękami na czas?

Noc zostawcie nam – działamy między wami sprzątając wasz narzucony plan – dlatego coraz trudniej o czuwanie – usypiam już was. Dobra i trwała Miłość jest w Was

Teresy pisadło

Otrzymane: 2023.X.14 KRK