Bojownik ze śmiercią

Ucieleśnieniem idei wszechstronnego rozwoju osobowego i nadaniem kierunku na niebo w drugim człowieku zajęła się pod nieobecność Jana w Polsce wierna głosicielka tez REDEMPTOR HOMINIS.

Żyjąc w stanie łaski rozporządzała słowami Jana w sposób tak subtelny i wyrafinowany, że trafiała do umysłów i serc nawet całkowicie zbłąkanych jednostek, często opanowanych przez śmierć.

Tym aktem rodzenia idei życia przeciągała szalę odpowiedzialności na siebie za powierzone jej sieroty Krakowa, a w rzeczywistości łany całe zaprzęgniętych w niemieckich parkach technologicznych głów.

Odtrutką stała się totalną na gnębiące myśli lekarzy, co by się stało gdyby to czy tamto z pacjentem zrobić lub taką czy ową substancję podać doustnie, lub w ciało. Głupoty, jaką udało jej się szanownej postaci wyplenić z krakowskiego ogródka lekarskich władz, nie zliczy nawet rachunek zysków i strat, tak przecież nieobcy dzisiejszemu doktorowi od nauk medycznych.

Pseudofilantropia w formie wysokopłatnych porad jak żyć, jak umierać, jak się rozwijać, stykała się w tej drobnej łączniczce z Janem w sposób często wybuchowej relacji – tak podpalała swym nauczaniem głupi proch ludzkiej pożądliwości wiedzy, a zostawiała piękną pieczęć posłuszeństwa – to zapisał Jan w tych przypadkach.

Utworem, piękną arią miłości dla życia przyszłych pokoleń, cierpienie niezrozumienia, na jakie narażała się głosząc prawdę o synostwie bożym papieża, kardynała, biskupa, księdza czy przyjaciela, jakim był. W tym upatrywała ratunek, odtrutkę, receptę dla nic nie pojmującej młodzieży zebranej na kształt masy, by odegrać pokazy nienawiści do świata. Takimi czarnymi mszami były pochody służalcze z różnych okazji. Tak strach i walka o utrzymanie władzy dominowały nad sumieniem, później trudno wyjść z sytuacji egzystowania na pokaz.

Duchowe eksperymenty na dzieciach i młodzieży nieobce, nasilające się dzisiaj, pochłaniające tysiące istnień i życia dusz miały w komunistycznym ustroju wspaniały fundament – człowiek głodny, spragniony, zmęczony wszystkie new’sy wcinał. Tak rodził się homo sovieticus, który poza ideą państwa nic nie miał, a w szczególności wolności wyboru drogi życia, o którą i Wanda i Jan zabiegał.

Wielkość łask, którą obdarzał swój kraj nowo wybrany papież, rozniosła się po tym gromochromie dla Polski, dla Krakowa jak przez ręce czułej matki i pozostał na trwale w pamięci niejeden klaps, głównie słowny. W tym wielka Jej rola, że następnych batów na Polskich plecach brak. Wiele sama przyjęła cicho i pokornie.

Tak żyła.

Otrzymane: 2023.XI.01 KIE, po śmierci Wandy Półtawskiej