Z czeluści Ziemi dobywa się odgłos tych pomarłych, którzy tylko jedną mają już szansę na przeżycie świąt: wielki post. Widok Zmartwychwstałego Pana jak zorza roztacza swój blask wśród gąszczu grzechu i wzajemnych matactw, kłamstw.
Ażeby to się mogło stać, oczekuje się choć gwiazdki, światełka, migania skąd ten blask nadejść ma i gdzie dusza zbłąkana ma podążać.
Ciemność, jaka otacza człowieka w supermarketach daje jasny sygnał – nie wie już po co, z czym i dlaczego tam wpadł. Wychodząc czuje tylko ulgę odelżenia portfela, a z tym stanowi łatwiejszy obiekt, aby go podnieść do godności stołu zbawienia, jakim mizernie przygotowany wigilijny obiad. Darmo bowiem przychodzi ta miłość do nas i darmo pragnie, by dzielił się człowiek tym, co otrzymał czy to chleb, czy ryba. Bojaźń przed spotkaniem z drugim człowiekiem przy stole często ratuje butelka pełna – to łamie rygory wspomnień chrztu dziecka przy wigilijnym stole.
Ufać mam, że dobry Pan nikogo nie opuści, a skraj swej pokory ujawni w osobie dziecka, które pragnie kochać.
Rytm kolęd odbija echem hymny, chóry i pieśni pochwalne, jakie przed tron Pana zanoszą aniołowie i święci – ich nasłuchiwać.
Stopieniem lodów w relacjach, jakie urosły przez rok, lata od ostatniego widzenia gorąc narodzonego dziecka, serca, które na nowo Bóg powierza na nowy rok. Win już więcej nie powielać i ostrzy ekonomii (ile kto w tym roku zarobił), polityki (kto przegrał) i bałwochwalstwa (uroda, zdrowie, inteligencja w mediach) nie kierować do serca Boga. Działać tak, aby atmosfera dobra przetrwała do lata.
Takie życzenie ma Jan na święto urodzin Zbawiciela – moment tak doniosły i wybitny za przyczyną Najświętszej Maryi Panny, że stary świat się skończył, z a nim ból rozliczenia się i swych przodków z win i kar, jakimi był obciążony człowiek przed tym, jak się narodził – już czekał dług do spłacenia. Zanim pierwszy odgłos wydał a z nim płacz – utracony raj.
Odbudową świetności planu Bożego zabrała się dziecina od pierwszych chwil życia, przychodząc nago i biednie na świat dając wpierw św. Józefowi szansę, by coś Bogu mógł dać, choćby sianko po główkę i ciepło serca.
Odpowiedzialność ciąży i na nas, by popatrzyć z czułością na brata, dostrzec, czego mu brak. Gdy portfel pusty, sił nie ma, w oczach łza wyrazić to w życzeniach i ufać, że nasze słowo ma moc spełnienia, jeśli nie wykracza poza Boży Plan zbawienia od zła, którym często manifestuje się nadmiar picia, jedzenia, gadek o stu i jednej nocy ze świata gwiazd.
Jedna się narodziła i nie zgasła do dzisiaj, taką moc ma, że
Hej kolęda!
Otrzymane: 2023.XII.23 KRK