Czas, który ofiarował Pan ludziom, aby po sobie posprzątać, dobiega końca jak odchodzący rok. Nic nie zastąpi czasu, prac, uniesień i dramatów sprzed lat. Droga krzyżowa wyznaczona i cel – dojść do Serca Ojca. Motorem w tym pochodzie przez czas niegodziwość świata i dobro, z którego czerpie podróżnik, które jak magnes go przyciąga.
Fanty, które jak zbędny balast lądują pod choinką, pozwalają na chwile wytchnienia od roszczeń sympatycznej gromady podróżników, z którymi przyszło nam pielgrzymować.
Półmrok nocy, światła świec, muzyka nastraja do wyprowadzenia gromadki z codziennych spraw i uniesienia, choć ciut bliżej sfery serca. Potomkom zostawia się ślad, przykład wznoszenia się ponad swe szczyty, by ujrzeć nowe perspektywy, w nich góry mądrości i morza miłości. Raz zobaczone, doświadczone są jak świetlista lampka. Chciałoby się mieć taką w domu co dnia!
Po tym uniesieniu powrót do noworocznych planów, czyli chomąto, które nakłada sobie człowiek, żeby na przyszłe święta więcej mieć. Ciężar zła, którego się dopuści, by zrealizować swój cel, jak kamień ciąży mu na szyi, powodując spływ do krainy cieni. Święta Rodzina go nie widzi, nie występuje Ona też w planie na nowy rok, okres wyborczy czy inny 5 letni plan. Ciężko przy sercu rodzinę przybraną ludzką utrzymać. Cóż, wolną wolę ma. Na Ziemię powrót na dniach…
Wybrańcom, którzy kajdanami miłości i glejtami przyrzeczeń zdecydowali się przy Żłóbku Nowonarodzonego przywiązać, czeka ciężki moment oglądania tyłów, gdy reszta popędzi do swoich spraw.
Wyłom w tym pędzie potęguje wrażenie, że jeszcze coś Bóg dla nas ma, a pozostałym na adoracji objawia się, że imieniny Boga obchodzi się do 3-ciego dnia. W tym i Matka zgodna i Ojciec Ziemski, że miłość można pić do dna.
Mądrość schodzi na dalszy plan i uważnie pilnowanych podopiecznych puszcza się, gdzie ich miłość poniesie. Często bukłak kończy się tuż po północy i mądrość wraca następnego dnia. Z bólem głowy nikną wieloletnie plany i powraca norma, a z nią Boży Plan.
Taki genialny scenariusz wyreżyserował Ojciec przychodząc w żłóbku na świat. Cykl ten się powtarza, dopóki człowiek zrezygnuje ze swoich spraw i dogramoli się półnagi do żłóbka. Wtedy hop na ręce św. Józef, stamtąd już tylko metr do nieba. Dla światowego człowieka to wieloletnia wędrówka i krzyż. By pojąć ten akt, proponuje się kieliszek pół na pół wiara i święcona woda.
Wiwat dla reżysera!
Otrzymane: 2023.XII.31 KRK-KAZ