Zasób dóbr, bogactw naturalnych czy zestawu cnót skrzętnie poukładanych w formie kultury i sztuki zwykło się nazywać dorobkiem poprzednich pokoleń skupionych w miejscu, gdzie jak magnesem się ściąga ludzi z okolic. Święty kamień jak węgielna bryła stanowi fundament, na którym można budować klasztor, kościół czy społeczność, która się wokoło zbiera. Ideą miast bliskość, z którą się przeciętny człowiek styka wychodząc ze swego zakamarku, zmierza tam, gdzie braci reszta – wnet spotyka przechodnia.
Częstotliwość kontaktu przekształca się w relację, z której jak z łodyżki powstaje konar, o który można się oprzeć z zaufaniem. Tak umacnia się współzależność pozytywna: nie mogę żyć bez brata. Intymność zachowuje się dla tych, którym się ufa czy to skarb ukryty, czy przykra sprawa. Wymiar tolerancji dla nietypowego zachowania określa się głębokością miłości – co się mu nie stanie – ufa.
Trudność przy przekroczeniu dobrego smaku zna każdy tata, któremu się dzieciak na rękach zlał. Czy ze strachu czy nie zdążył, znaczenia nie ma. Trzeba posprzątać i wrócić do pierwotnego stanu. Strawieniem, odfiltrowaniem przypadku zajmuje się cały układ od nerek do żołądka aż po ustęp. W stanach społecznych też operuje część społeczności, która się bardzo cieszy, gdy coś wyciągnie z rynsztoka choćby kolorowa gazetka.
Choć pokrótce mamy omówiony zakres społeczeństwa od fundatora miasta po szukających radości w niewybrednych nawykach. Widocznym efektem spotkań pełne przedszkola i szkoły, w których od nowa wykształca się nowe pokolenia pełne starych uwarunkowań i nawyków tat i mam.
2024.VI.30. KRK-WAD