Szkoła przetrwania

W upodleniu swym człowiek niezdolny do kochania próbuje w sytuacjach trudnych uzyskać cząstkę miłości, ułamek serca przedstawiając drugiemu niekończące się marzenia, niemożliwe do spełnienia, wyciskając łzy. Brat też by tak chciał.

Powodzenie w tej sztuczce polega na pokazaniu wielkich dalekosiężnych wizji, na które łapie uwagę słuchacza by wzbudzić zachwyt bądź strach. Złapany na wędkę już nie myśli o sprawach swoich, ale stara się urealnić nakreślony wcześniej obraz. Tak odchodzi z kwitkiem, czasem jeszcze doda grosza.

Wyśmiewa niebo nieuzasadniony plan i dostarcza wszelkich argumentów, aby się niegodny człowiek wyspowiadał czym dysponuje, by zrealizować swój schemat myślenia. Nader często kończy się rozmowa w nerwach i dla uspokojenia podaje się jeszcze jedną kawę.

Wymiernym skutkiem tej wymiany zdań więź, aby się w uczuciach okazało, że każdy zmierza w inną stronę i tak rozstaje się w zgodzie, choć do żadnej wymiany nie doszło – pozostała chęć.

Wprawne oko Jana widzi podstęp w oczach, odruchach i sprowadza mistrza kłamstwa do parteru, z którego musi przyznać, że sprawdza się plan Jana i niewiele bądź nic zmieniać nie trzeba, ewentualnie pogłębić stan zubożenia, by przyśpieszyć koła Woli Bożej. Otrzymane chwile pokoju na lata oddalają strach, biedę i smutek.

Ziszcza się słowo, przepowiednia by lud Polski, Świętego Kościoła iskra nie lękał się. Tak na trzeźwo odczyta się oryginalny przekaz, który pozostawił.

Co boskie oddać Bogu, samemu naleśniki wcinać z borówkami. Na to pora, aby zrozumieć, na co was stać.

2024.VII.13 RAB-WRH