Odrobina nieba

Myślenie o niebie, kiedy się jest na skraju piekła, w niczym nie przypomina uśmiechu nowo narodzonego dziecka, raczej płacz i lament. Dobrze było w łonie matki. Dojście z powrotem do tego stanu ukochania, utulenia, ubezpieczenia wymaga uświadomienia – gdzie Matka?

Całymi wiekami lud podąża za głosem sumienia, na barykady o wolność się dopomina, by wejść w ramiona Matki i u progu Ojcowskiego Domu pochylić się. Wspólnie raźniej się pielgrzymuje, utrzymać tempo, zawrócić, gdy poniosą emocje, bądź zwiedzie obca pieśń.

Wpatrując się w Oblicze Matki widzimy i Syna, On z Jej Łona wyszedł. Wytryskujące światło z tego obrazu oświetla zakamarki duszy, nie mają gdzie uciekać uwikłane w grzech dziewczęta, w kajdanach win chłopcy broniący stanu, do którego nie zostali powołani. Żyją w nas we wspomnieniach ducha poprzednie pokolenia jak cząstki Adamowe, szukają schronienia przed wzrokiem Ojca. Ostoją ducha ciało – syn, córka, których się naturalnie ubogaca swoim ja. Tak wkrada się nić nieposłuszeństwa w ludzki stan i pokutuje po dziś dzień, zatruwając pierwotny Raj. Nienawidzące światła nieczyste duchy anihiluje w Sanktuarium Matka.

Uzupełnia się te braki po poprzednich pokoleniach Cząstkami Bożymi, które pozwalają utrzymać ciągłość błogosławieństwa Ojca i dziedzictwa Matki. W tym ma odnaleźć sedno cześć i chwała oddawana Duchowi, który nas stworzył. Naturalny trakt.

Możliwości człowiek ma, by odnaleźć tajemne przejście do nieba, gdy rodzony ojciec czy matka już nie chce na syna zerkać, bądź JEJ odbicia w ciele już brak. Taką sytuację znał Jan i Matkę Boga przyjął jak to Jan. Wierność JEJ oblicza, pozbawiona ewinych wad rodzica pozwala utrzymać prawdziwość Matczynego Niepokalanego Rodzicielstwa, które się odnawia przychodząc przed Częstochowski Obraz.

Tak człowiek traci pierwotną wyłączność do dziecka, a w zadumie pozostaje refleksja, że dziecko Boga miał w rękach zanim nie poszedł w świat, a z nim odrobina Nieba, które w chałupie posiadał (do dzisiaj szuka tej lampki, co sprawy oświetla).

Można spekulować co lepsze być ojcem czy być dzieckiem. Z tych rozważań wyciąga Świętych znajomy dźwięk kuranta – Apel 21:00. Gdzie nam się zapadł Jan?
Tak. Matko. Jestem (trzeba było coś ludziom podyktować).

Zechciejcie jeszcze raz zastanowić się nad tym pięknym gestem, w którym zostaliście ponownie przyjęci i odnowiona została relacja z Matką, którą z naturalnego braku odziedziczył Jan i przyjął w słowach TOTUS TUUS.

Tak Niebo rozchmurzyło się nad Polską i Boża Wola góruje nad zapędami waszymi. Aby utrzymać ten stan, należy się Matce Niebieskiej i Ojcu cześć. To warunek i obietnica jednocześnie wyrażona w IV przykazaniu.

P.S. Hołd miłości można spłacać też w kwiatach.

2024.X.07 Częstochowa