Odnowienie przyjaźni

Kiedy nadejdzie chwila prawdy i światło pozwoli zobaczyć czyn haniebny czy dobry ratuje się to, co w Bogu trwa. Niechętnie udzielana pomoc, wysiłek co donikąd zmierza, udaje się, że zła nie ma, że za chwilę koniec.

Ułuda pryska następnego dnia, gdy przyjdzie znowu rano wstać, a syna brak. Poszedł jak żołnierz walczyć na Watykan spraw. Miłość do Polski, do Matki, do Siostry, ich bóle i troski w swym sercu schował. Nikt nie wiedział, jaki ma plan. Dostać się do źródła dobra i stamtąd przynieść, choć odrobinę dla wciąż nienasyconych braci i siostry, która dziurę w płocie ma.

Niechętnie piszę o tym, co boli,
raczej unika się propagacji zła,
ale wybaczcie mi moi mili,
nikt mi na kremówkę nie dał.

Ostatnie oddaję talary,
by każdy z was godny żywot miał,
usiądźcie jeszcze raz przy stole,
by szczerze porozmawiać.

Ufajcie, żeby nie zgwałcić już swego ducha,
duch mówi do narodu,
człowiek słucha.

Otwórzcie swoje uszy na nowości pięknego słowa,
dość psów szczekających i wyjców,
Polak wspaniale się wysławia.

Ukorzcie się przed Najwyższym,
litanie próśb odrzućcie w dal,
pora kilka słów dobrych wystękać,
choć Jana nie na wszystko stać.

Nie bójcie się dobrego słowa
kocham, szanuję, pokój,
by w sercach zakrólowała
miłość, prawda, nadzieja…
w nich Pan
U Jego stóp Jan
(ze znanym pisakem).

2024.XI.24 Oświęcim