Ciąg zdarzeń otaczający nas jak film roi wiele myśli, odczuć, prac. Tak reaguje człowiek na świat. Zupełnie nie do pomyślenia przyjąć za prawdę ułudę tego, co widoczne i zaakceptować prowadzenie ku temu, czego nie widać – pokój i dobro na przykład.
Jednym ruchem przekreśli się ten dług okiem widoczny, potocznie możność – nie ma już. O wiele trudniej poprowadzić adepta po drogach, dróżkach wiary, którymi dochodzi się, zwykle splotami zbiegów okoliczności do Prawdy. Ten ciąg wypadków jakże często odbierany jako nieszczęście wywołuje obraz świata w kolorach, z perspektywy, której jeszcze nie widział, ale na stare już patrzeć nie chce.
Tak moi drodzy wygląda życie, gdy weszło się na rys, szlak, doświadczenie Jezusa z Nazaretu. Im bliżej Jego Serca, płomienia miłości, którym przepala dusze, tym bledszy świąteczny jarmark, jaki zrobili sobie z Jego święta urodzenia światowi Polacy zapominając sens zbliżenia Boga do ludzi i odrodzenia duchowej więzi ze Stwórcą. Nie kara się za świąteczne zakupy i św. Mikołaja. To naturalne objawy przygotowań i zachowania tradycji o świętym. Miłość jednak wyraża się przez to, aby dać. Podarunki ze straganu suto zakrapianego z oczekiwaniem, by też coś z tego mieć mają zabarwienie handlu.
Pytam się Was – ile możecie dać nie żądając nic w zamian? Tyle dajcie. Zwykle zostanie wam w kieszeni dawno zaginiony zwitek. Można go wrzucić do skarbony dla Jana ofiara czy na kwiaty do ołtarza. Zobaczycie, jak wyglądają święta.
Mylicie się co do roli jako obdarowujących. To Bóg przychodząc na świat w ciele małego chłopczyka dał siebie nam jako ludzkości jako wspaniały prezent, w którego rzeczywistość, wzniosłość i wielkoduszność człowiek by nie uwierzył, gdyby nie tysiące znaków poprzedzających, świadczących w czasie życia pełnego posługi najuboższym jak i dzieł utrzymywanych po śmierci ciała, czego przykładem możność dyktowania żyjącym do napisania. Cud za cudem.
Zauważcie, że największą pociechę otrzymały te osoby, które cierpiały i w pełni ufności wzywały przyjścia Zbawiciela. Obecny wasz stan, poziom, standard mieszkania, poruszania czy ogólnie uciech przewyższa często niesławnego Heroda. To wystawia na niebezpieczeństwo zamknięcia się w pałacu swych wygód i przegapienia cudu wcielenia Boga w ten czas, a nawet negowania Jego istnienia, byleby za wszelką cenę utrzymać swój stan posiadania. W skrajnych przypadkach spłycania tego świętego czasu do świeżo wyłowionego karpia, po którym następuje sznaps, TV, światełka, następny prezent i robi się z tego, ze świąt szopka a z Narodzenia Pana błysk światła, po którym życie wraca na swój stary tor.
Niech tak nie będzie tym razem narodzie. Proszę was jak dobry tata. Usiąść na kolanach z modlitewnikiem i spisać remanent, wypisać Janowi rachunek sumiennie z przeciwstawiania się świadomego Woli Boga wyrażonej w sercu prawym i przykazaniach. Do tego bardzo dobrze służy post i mniej zaspokajane wygody bytowania. W mig wie się, gdzie trafia szlag. Tym tropem przygotować swój dom. Może znajdzie się cisza i spokojny kąt dla Syna Boga. Chętnie skorzysta z gościny Jan. Będziemy śpiewać!
2024.XII.07 CZE-KIE