Ukochany pokój

Zapewniam was, że nic nie dzieje się bez zgody Jana na tych terenach. Pokój czy alarm ma to samo zadanie do wypełnienia – zbliżyć ludzi do siebie i do Jana. Jedność jako 1 i ulubiona litera cyfrowego alfabetu dźwięczy w duszy od lat pod różną nazwą – ekumenicznego zbliżenia, modlitwy ponad podziałami, uzgodnienia, wzajemny szacunek dla różnorodności przekonań i ras po wielkie hasła memu narodowi nie obce – czyli solidarność i ojczyzna.

Utrudzeni na drodze wzajemnego uzgodnienia zgubiliście dawny szlak a z nim Jana wiernie kroczącego po ścieżkach Męki Pańskiej za Matką tego narodu i uosobieniem, Królową Pokoju, z którego rezerwuaru czerpał Jan, jak się na wojnę z błędną filozowią wybierał. Zalani doszczętnie z tego bezkresnego zbiornika nie mogliście nic zrobić sobie tylko rękę podać przy okrągłym stole. Tego nie zapominać!

Rozrachunek się udał, bo ze swej części zrezygnował Jan i jego stan. Teraz czas na was. Taki przyszedł dylemat, że za cenę pokoju trzeba większość swego oddać, aby się nażarły żrące strony. Każdy sobie popodstawia o kim była wtedy i teraz mowa i co Jan z siebie dał.

Uchylałem się latami od swojego widząc radość coraz zamożniejszego brata za żelazną kurtyną, którą się udało o terytorium Polski na wschód przesunąć. Teraz gdy niknie mój stan rolę pokojowego gwaranta pełni władza, która się na spuściźnie papieża dorobiła, choć wstyd się przyznać, hołdu nie oddała.

Na próżno Moi Drodzy świątynie stawiać, jeżeli z serc rugujecie encykliki Jana. Jeżeli dla was za trudne do czytania, słuchajcie tych, dla których stanowią one podstawę życia, łącznie z piszącym, choć tego nie rozumie, jak ten przewrót nastąpił w pokoju ukochanym.

Za to Janowi cześć i chwała.

2025.III.01 KRK