Dzieci Józefa

Przechodzi z nimi świat nie stroniąc od trudów i zabaw
naucza każdego dnia jak co działa, jak się zachować ma
cała gromadka dzieci zbiera się w Jego kościołach
wołając radośnie Abba, On na mnie wtedy spogląda…

Okrutnie trwoni mi dary, przepuszcza zdroje łask
aby choć jeden nie odrzekł, że nie ma co włożyć na kark
Radością Jego niezmierną zubożyć się do samego dna
i widzieć swe dary w swych dzieciach, utulonych w objęciach

Całymi nocami nie sypia wciąż czuwa nad snem dziecka
gdy się budzi półżywy majaczy – gdzie by się dzisiaj wybrać
Dni są poprzeplatane, do dziś honory odbiera
za te talenty i cnoty, które pracują w mych dzieciach

Radosną wstęgą zwycięstwa opasuje naród Syna
którego Mu z natchnienia Ducha z miłością czystą powiłam
Do dzisiaj zagadką odwieczną czy Józef ma czy nie ma Syna
dementuję mocą sakramencką: nikt nic nie ma wszystko Boga

Pozostawia się ludziom te dary, obdarza ich posiadaniem
lecz nikt nie może przywłaszczyć ni córki ni nawet robaczka
Ustronnie się przyjmuje, że jak urodził to już ma
choć Syn jedno zdanie wypowie, sam Józef stwierdzi Syn Boga

Ratujcie mi te sytuacje, których w odmętach pełny świat
gdy tata nie rozumie swego syna a mama wątpi – to córka ma?
Uprasza się ludzi serdecznie nie wątpcie w pochodzenie Syna
w każdym poczęciu Jego cząstkę przynosi anioł – to sekret życia

To Jeho pieczęć, to znak


2025.III.25 KRK, Uroczystość Zwiatstowania Najświętszej Maryi Panny