Odezwa do Synów Mojego Jana

Ulitujcie się nad sobą choć ten jeden raz
niech każdy drugiemu rękę poda, zakasa do pracy rękaw
złotymi jesteście dziećmi, nie ma brudu w nas
nadszedł czas by pokazać – Jan swą rodzinę ma

Utulcie mi się serdecznie, w ramiona objęcia swe
niech wróg was nie rozdziela, nieprzyjaźni powiedzcie nie
uchroni się od błędów ten, który we wspólnocie mieszkać chce
jeżeli czuje w sobie ducha ojca Jana niech śpiewa barkę
jak nie
tonie

Ułomnym człowiek się staje, gdy na dwóch barkach staje
nie róbcie mi takich szpagatów bo to się skończy źle
Do jedności jesteśmy stworzeni, choć każdy godność ma
istota Mego Syna tak działa, że pragnie być jedna tożsama

Ilością wielką pytań „gdzie teraz Jan” zasypujecie mnie
ileż Wam mam powtarzać Syna nie ma w Was jest
Wasz umysł i wasze serce i wasze powodzenie
niczego innego jest skutkiem niż życia Jego to tchnienie

Radujcie się serdecznie, że z wami przebywa Jan
on nie ma członków koniecznie w ręce swe weźcie swój stan
Utopią do dzisiaj bezwzględną wiara w majątek, bogactwa
gdy nie ma w Was Bożego napędu, nic żaden bogacz nie zdziała

Ukorzcie się przeze Mną, tak jak to robił Jan
w słowach Cały Twój pocałunek mi składał tak każdego dnia
Przyjmuję Was moje dziatki, mój pokój dla każdego z Was
był Jan, był Papież pozostał Święty w pokoleniu JPII

2025.IV.02 KRK