Monetaryzm

Naturalizm nasza zmora, by się kłaniać, aż do kolan
tym, co wbrew Ojcowskiej woli, wzbogacili się na roli.
Miała ona ziarnko płodzić, a dziewczęta dzieci rodzić
zmieniła się filozofia, że człowiek nie widzi kłosa.

Od dziecięcia gdzieś już pędzi, wszędzie szuka wciąż pieniędzy
i tak całkiem nieświadomie, ktoś mu wkłada dług na głowę.
Więc tym długiem umęczony, rzuca pługiem i chce wojny
i w tym widzi wyzwolenie by bank zdobyć, a nie ziemie.

Portmonetka już tu pusta, prosa nie ma, brak kapusty
jedno tylko nam zostaje, nacieszyć się naszym rajem.
Wiele tutaj dobrobytu, lepiej gorzej wśród zachwytów,
aby nam się dobrze żyło, elektrowni znów przybyło.

Widzi Matka Boleściwa, jak dusz ludzkich wciąż ubywa
zaniedbania naręcz pełny, chłop przynosi swe udręki.
Tył go boli od siedzenia, oczodoły od fotela
ręka już od myszki chora, serca brak.

Dziś niemota posiadł wreszcie, świadomości pełne pięści
i chce brata zamordować, że mu gdzieś pieniądze schował.
Nic zbożnego zapas zrobić, pewnie głowę w chmurach nosić
bo mi przyjdzie samo zdrowie, co się emeryturką zowie.

Stroń od jutra
stroń od wczoraj
nasza pamięć
całkiem chora
przyjdź już do mnie
tutaj dziś
powitajmy
słońca
błysk

Otrzymane: 3.III.2022 KRK, pod natchnieniem św. Ojca Alberta