Zbieg okoliczności, którymi zarządza Niebo, aby wprowadzić człowieka w wyższy stan, odbiera podmiot tych działań jako szczęście bądź nie w zależności od tego, jaki przyjął okular.
Musimy powiedzieć jasno: nic nie dzieje się bez zgody Ojca tej ludzkiej rodziny, do której należy, ją współtworzy Polak i Polka. Na tym nie koniec. Wraz z przynależnością do rodziny rodzą się i obowiązki i prawa. W tym, aby nikt nie został sam. Tego pilnować jak ognia. Tym ogniem rozpala się wspólnota. Bycie razem.
Zwycięża w oczach Jana ta grupa, która nikogo nie wyłącza, choćby to był łajdak, znajduje mu ostatnie miejsce za kratkami w przedsionku kościoła. Taką kratką są dla Jana rozliczenia. To wstyd i nieuporządkowanie sumienia, żeby brat z bratem się o 100 złotych rozliczał. Cóż się stanie, kiedy przyjdzie za siebie życie oddać?
Nie łudźcie się, że wojna wyzwoli w was ofiarność za kraj. Widzę jak na planszy, dokąd część z was ucieka w planach wojny. To dezercja. Ostrzegam i bronię Was do końca z wami trwam. Tego oczekuję od synów z pokolenia JPII.
Wybieram dla mego kraju drogę na raty. Tym wybawiam was ze zła całopalnej ofiary. Eucharystia, ofiara cząstkowa mężów Kościoła nie wystarczy, aby zaradzić każdy brak. Miłosierdzie Boga objawia się w łataniu wad już oczyszczonych i uświadomionych. Do tego potrzeba zgody i pokory, nie ucieczki, gdy przyjdzie pierwsza trwoga i ból z otwieranych ran.
Taką raną na tkance narodu stała się zdrada sąsiadów, którym się podobał ten kraj. Nastawcie uszy na głos swego serca i nie dopuszczajcie się zdrad. Nie wysłała wam pocisku Rosja? Nie ma co łapać.
Staliście się agendą obcych interesów, którą wykorzystuje możny kraj, aby swoje ugrać. Członki Me! Słuchajcie głosu w sercu. Ten przekaz kieruję do was przez medium, do którego wznosicie oczy w nadziei, a zwykle ogałaca was z cennego czasu i życia we wspólnocie Kościoła i narodu.
To nie łut szczęścia, że posiadacie duży ekran, ale ułuda dać się sprowadzić do roli biernego słuchacza, który może coś pod nosem przebąkiwać. Zacznijcie mi się ofiarować samotnie, w parach, trójki, czwórki. Zbieram wojsko do ofiarowań.
Zbieramy się co niedziela przed ołtarzem. Kto zechce się poświęcić dla Jana? Kto dobytek swój położy na szali. Kto swe siły da, możliwości. Nie będziecie mieć lepszego przewodnika w dowództwie obcych państw. Do tego zostali powołani, by dbać o swoje. Kochajcie Mnie i moje lejce, które na rumaki najznamienitsze nakładam. Nie zabijaj. Ofiaruj życie. Tym zwyciężycie śmierć i jej opętany strach. Wasza wola ostateczna.
Ewangelia życia dotyczy także was, moi rodacy. Bardzo zasmuciliście Jana ile ton trotylu spadło na wschodnie rubieże w waszych myślach. Czy nikt nie pomyślał, że zło się dobrem zwycięża? Mam was za swoich i nie dopuszczam do rozlewu krwi z waszego powodu, z waszych życzeń, które posyłacie na wschód. Niweczę wasz trud zabijania poświęcając siebie, życie duchowe raz po raz. Nie uda wam się seryjnie zabijać chociażby wasz pogląd na świat uformował obłędny medyk.
Tak upadł brat na zachodzie, taki początek II wojny światowej, by zaprowadzić w końcu porządek na świecie. Odniesienia do Boga, do Jego Praw (X) i Planu Zbawienia, w którym uczestniczy Jan, nie ma i dzisiaj.
Pamiętajcie, nikt was nie skrzywdzi, gdy popłynie modlitwa za brata w stanach zła. Tak macie swoją dobrą wolę manifestować.
Bronię życia
————-
———
—-
.
