Możemy sobie powiedzieć „chcę być zdrowy” i umrzeć, albo „śmierć na mnie przyszła” a chodzić, choć kiepsko. W całym tym opowiadaniu brak odniesienia dla stanu zdrowia, jakim obdarowuje Bóg swe dzieci. Mieć to za regułę, od której wahania można wypraszać – w tym stan świadomości.
Tożsamość buduje się właśnie w ten sposób, by swoją osobę uaktualnić z coraz wyższymi poziomami woli, a w niej doskonałość Bożych Praw. Utorowaniem drogi do Nieba solidna praca na niższych poziomach, w tym kamieniołom dla papieża. Pozytywne noty, które zbierał od współpracowników, a także brak skarg od okupujących władz pozwoliły podwyższyć stan. Dzieje się to naturalnie, propozycja na awans. Widoczną oznaką posłuszeństwa radość w sercu i pokój, choć ręce bolą.
Ból rąk przechodzi, a radość można ofiarować w darze ze spełnionego obowiązku Matce, wielce czekającą na dobre zakończenie spraw.
To wymiar pracy. Jako taki, część płaszczyzny wyznaczonej przez wspólnotę osób pracujących uwalnia od obowiązku proszenia o jałmużnę. Przyjęty do wspólnoty człowiek dostaje przydział pracy, ale i wdzięczność – talon na użytkowanie dobrodziejstwa, które się należy ludziom pracy. Na przykład tramwaj.
Otwiera się przestrzeń do działania, choć wolnego czasu brak. Wyładowania sił potrzebne do rozbicia kawałka skały wyczerpują możliwości zdrowia. To realny wymiar cierpienia w pracy. Nie powinien on stanowić blokady do podjęcia działania, gdy siły wrócą, a umysł osiągnie dawną światłość.
Do dzieła!
2025.II.10 KAZ-KRK