Bóg, istota doskonała pragnie się ze swym synem zmagać i do tego poziomu się zniża, by człowiek na zwycięstwo szansę miał. Gdy to się stanie, obrazowo w nagrodę zabiera go na Górę Kalwarię i pokazuje krajobraz Tatr. Takim bogactwem dysponuje, że pragnąc obdarzać, daje namiastkę zasługi, by pokierować oczekiwania człowieka na dobrobyt duchowy Nieba.
Odwrotną drogą prowadzi nieudacznika, by wpadał w coraz to nowy rów i miłosiernie podając mu dłoń, wskazuje na krzyż – z tego drzewa zszedł i bez większego szawanku się w wieczerniku ukazał – w nowych szatach.
Gdzieś pomiędzy droga zwykłego człowieka, który raz w zachwyt nad sobą, raz drugi w niekończącą się rozpacz wpada. Za rok nie będzie pamiętał, lecz dziś koniec starego świata, już nigdy nie będzie tak samo…
I tak każdego lata.
Kochany Tata wszystko w swym planie przewidział. Z perspektywy nieba nic się nie zmienia…
Otrzymane: 2023.XI.26 KAL