Omamienie, demonizacja, wszechbóstwo, składanie hołdu rzeczom, materii ożywionej jakkolwiek pięknej zamyka mężowi drogę rozwoju zarówno intelektualnego jak i duchowego, gdy stawia siebie samego poniżej tych spraw. To kłamstwo, fałsz i górna poprzeczka zawieszona wyjątkowo nisko, w którą jak belkę uderza raz po raz.
Czy kobieta może stać się bóstwem, ta, co ukrywa naturalną postać służącej dla tego, który ją ożywia co dnia?
Stawanie się mężem przypomina pochód w nieznaną dal wg swych talentów, tak aby cząstka Boża, dominująca nad innymi siłami wróciła do Serca, z którego wyszła. Koniec świata, raz. Ten ruch, parcie do przodu, zbliżanie do źródła powoduje ruch, który kobieta może co najwyżej uprzyjemniać i ułatwiać.
Nikt nie zrozumie tego życia lepiej niż sierota, który odnalazł w niebie jestestwo, z którego wyszła Jego istota. Stąd powrotu nie ma, droga prosta łatwa i radosna, choć pełna cierni i często pod prąd światowej wolności.
Etapem ostatnim tej odsłony teatralnej staje się akt – wydaję siebie męża i już nie jestem sam. Odtąd żona ma mnie za męża. Staję w środku sam. Gdzie nie popatrzę – żona ma.
Otrzymane: 5.IX.2021 KRK