…ciąg dalszy
Utworzony w ludzkich umysłach system wartości opierający się na odzwierciedleniu pożytku z dóbr metką zawierającą cenę nijak się ma do Bożych planów dla człowieka. Szczególnie w wielkim poście, czasie skruchy i wielkiego przebudzenia na sfery transcendentne przychylić należy się do głosu przenoszącego wiadomości, jako kurier Najwyższego, dostarczające rodzajowi ludzkiego codzienną dawkę życia. Utożsamienie tego głosu z natchnieniem, intuicją, wolą, instynktem budzi obawy o czystość przekazu. Sam więc Bóg Najwyższy tylko wie jakimi drogami dotrzeć do swego stworzenia i w głębinach istnienia spotyka się ze swym dzieckiem.
Niczym niezmącona cisza najlepiej wypełnia wymagania kontaktu. Rozmach dzisiejszych dni, światowych relacji czy bodźców nie od odparcia w niczym nie pomaga skupieniu w swoim wnętrzu.
Z tego obcowania intymnego może człowiek czerpać i stanowić o sobie wielkość, możność i kierunek, w którym będzie podążał w przyszłości. Jakoby moment zjednoczenia uwydatnia zakusy złego by z tego połączenia ze swoimi przodkami, bliskimi i świętymi przyjaciółmi człowieka skutecznie wybić. Utrudnieniem niejako odnowienia planu Bożego jawi się wszelka mnogość okazji właśnie teraz, które bodajże się nie powtórzą. To przeczy zabezpieczeniom otrzymywanym przez Opatrzność, aby zaopatrzyć człowieka na drogę dalszego podróżowania, kroczenia drogą Bożą do końca dnia. Więcej nie potrzeba. Taki plan.
Zbytki w formie wielkiego plecaka, w którym upakowany został cały świat w formie daleko wkraczających w sferę Opatrzności nakazów, zakazów i zapewnień przynoszących bezpieczeństwo okazują się tylko wirtualną mgłą zakrywającą wspomagającą rękę Stwórcy.
Dopiero uprzątnięcie sfery powiązań ze zbytkami odsłania zasłonę, za którą widzimy cudownie poukładany plan, którego skrzętna realizacja przynosi wymierną korzyść – życie i radość. W tej formie należy rozpatrywać nawet cierpienia uszyte na miarę śmiałka, który zechce też swój krzyż zasług dostać i donieść go do Ojca.
Wątpiącym radzi Jan popatrzyć na wędrowca, który stoi przed górą do zdobycia. Nie spocznie, dopóki sił mu nie braknie i jeżeli nie tym razem to następnym swój plecak na nią wniesie. Roztropność należy się tym, którzy podejmują się trudnych zadań i doświadczeniem nauczeni niewielką część dobytku do plecaka ładować, pamiętają, że z trudnych sytuacji wyciąga ich cudownie opiekun górskich tras.
Miłość do tego planu, wierność z góry zamierzonej drodze, którą ma kroczyć, radością również dla ducha narodu układającego realnie sytuacje, aby człowiek nie pomyślał, że został sam, chociaż gołym okiem nie widać przyjaciela górskich tras.
On to, duch, wydaje się wiedzieć czego najbardziej piechurowi potrzeba i tak syci doświadczeniami, by poprawnie reagował na nadążające się okazje nie do odparcia. W tym nieocenioną rolę ma sumienie podpowiadając co potrzeba.
Wypadkową tych starań kroki stawiane każdego dnia zmierzające do osiągnięcia celu zbawienia od zła i oglądania pokazu, jakiego świat nie widział – manifestacji Boga. Wiele osób dzieli czas i miejsce tych objawień, niestety część odwraca się plecami utrzymując, że ich nie dotyczy ta sprawa, a część dość gwałtownie się tym prawdom objawionym sprzeciwia, gdyż nie są po ich myśli. To napięcie generuje gwałt i nienawiść do następnego spotkania, która ukrywana dodaje się do rachunku z poprzedniego dnia. W pewnym momencie rachunek przekracza limit nieuregulowany kremówkami i następuje oddzielenie od źródła tych podań. Tak wielu czytelników opuszcza raj objawiony na korzyść świata zubożonego o pierwiastek duchowy.
Wyimaginowana klatka, choć łatwiejsza do zrozumienia w ograniczeniach swoich świetnie się sprawdza – jaka cena?
Radość zarezerwowana dla śmiałków Bożego Planu nie udziela się małpkom związanym w klatce, jakkolwiek wdzięcznie by się starały zainteresować wolne stworzenia. Odmienną stroną wolności jawi się cierpienie wyjścia z utartych kolein wyślizganych przez przejeżdżające samochody. Wysiłek z tym związany i podejmowany ponownie trud, gdy się w nie wpadnie w pełni rekompensowane zostają przez nagrodę dojścia na szczyt.
Od zawsze chodziło Janowi po głowie mnóstwo wędrowców, którzy wspinając się u podnóża Tatr, oczekiwali pozytywnego rozwiązania spraw, które zostawili odjeżdżając z wygodnych miast. Nie zawiedli się. Uwielbienie wspinaczek pozostawiało niezapomniany ślad oswobodzenia od ciężarów nakładanych obecnie przez cywilizacje, aby mieć więcej i chcieć jeszcze więcej. Ten niekończący się brak zadręcza wszystkich bez wyjątku na różnych sferach – a remedium -czysta intencja zrobienia kroku w nieznane, choć skrzętnie przygotowane miejsca oddalenia, w których można się spotkać z Panem. Istny skarb w sercach.
Otrzymane: 2023.III.01 KRK