Słowo Józefa

Mówię Wam o moim Ukochanym, którego bym nigdy nie oddała za wszystkie skarby świata i 1000 miliardów pochwał od człowieka za jedno Józefowe kocham. Tak jest mi droga ta Osoba.

Nurtuje Was, dlaczego na stronach Pisma nie ma ani jednego słowa Mojego Oblubieńca. To właśnie to słowo jest.

Z tego słowa potrafię utkać i zasłonę do Przybytku i posprzątać dom i zachwycić go kwiatem w ogrodzie.

Nie ma rzeczy, której nie dałoby się wykonać na jedno tchnienie Józefa, w którym ukrył słowo kocham.

Aż żal na was patrzeć drogie dzieci, że tego nie rozumiecie. Każda karta Pisma, w której występuję ja, Jezus, Juda i Jakub – siostrzeńcy Józefa, ma odcisk piękna Jego miłości do nas. Tak by się zachował.

Nie łudźcie się, że coś wam powie co macie do zrobienia.
O to dbam, aby zostało wykonane zanim podniesie się Jego powieka.

Taki ma piękny zwyczaj oczy zamykać
gdy sercem tchnie życie odejmując sobie nawet widzenie Syna.

Kochajcie się nieustannie, taki testament spisał
na rękach, na nogach, na barkach wszędzie się trud podpisał.

Utwórzcie w swym sercu cele, zaproście do niej Józefa,
wnet przyjdzie cała Familia, tak Jego Niebo uwielbia.

Idźcie po rzeczy światowe, dajcie wypocząć Memu Oblubieńcowi.
To wszystko dla was.

Sam cicho zerka czy uśmiech zabłyśnie na licach,
czy spłynie łza szczęścia?

Rozpostarł swe ręce nad wami, nad całym niecnym światem,
wiedząc, że Syn nie naruszy choć jednej Jego rany.

Upraszam Was serdecznie, nie tylko próśb litanie,
ale na deser zje wiecznie szczere podziękowanie.

I może być piosnka miłosna, choć szeptem słowo wypowiedz,
że nie ma opiekuna nad imię, które się Józef zowie.

Poranek, południe i wieczór, noc, straż przed brzaskiem, pora wstać, zawsze nad nami czuwał, jednym okiem zerkał, drugim spał.

Serce do dzisiaj rozrywa, każdy huk, z rury strzał,
żeby się Jezus nie zbudził w armatę wsadziłby swój płaszcz.

Mizernie się dzisiaj piastuje dziecko na rękach niań.
Z Nim spał, pracował i jadł – tak często modlitwę zwał.

Otaczał się Jezus jak płaszczem, chwałą swojego Taty,
przez nie jakoś przecierpiał najsroższe Kalwarii baty.

W pamięci do dziś pozostanie Syn Jego na krzyżu rozpięty,
lecz chwała to też dla Taty – oby Ci ramiona nie zwiędły…

Taki bolesny ma zwyczaj, żartować z tych dramatów akt
i w dobrym nastroju nie robić głupstw, niepotrzebnych zwad.

Tak łączy mi radość z boleścią, euforię z przedsionkiem piekła,
abym co zszywać miała – już mam od Niego materiał.

Pół Ziemi przemierzy za darmo, pójdzie odnieść jak się nie przyda, jedno Mu w głowie do dzisiaj Maryja, Jezu, Maryja.

Usta te milkną zupełnie, gdy widzi czcze gadania
i wzywa do nieba dla Słowian o umiar w używaniu, o dar słuchania.

Nie warto me dziatki powiedzieć tak albo tak czy nie warto,
wartko zabierzcie się, pędem by kochać – to Abecadło!

Ujmuję Wam snu i daję trwogi, wyciągam was z Jego objęć,
abym się mogła nacieszyć – tak pragnę … choć chwilę z Nim pobyć.


Myśl Świętego Joachima – coś dla Syna

Utwór miłosny nawet najlepszy nie wyrazi się w słowie, byłby niedorzeczny

Stąpam po cienkiej grani, kruchości waszego myślenia, mam Józefa za Syna

Ujmuję ci rękę aktorze, którą skreślam te słowa. Tak duch kocha.

Misterium dokonuję wielkie, świat cały się dziwi, jak Go wielbię.

Pracuję z Nim co dzień, serdecznie chętnie Mu miarę podam, tu przyciąć, tam zwęzić, ogołacamy ze zbytków wasz stan.

Radość w z Nim przebywaniu, w uśmiechu grymas bólu często ma

Dosłownie stara się wykonać, z góry założony mój plan.

Leczymy was pomału, dając na naukę czas, kulturę zbliżamy w sam raz na czas dla mas.

Powietrzem jest dla nas Jego tchnienie, ból Jego ściska miłość w sercach

Poważnie odczuwam zmęczenie, gdy na apartament zgodę mam dać

Utrudzę się całymi nocami, jakby rozwiązać jakiś detal, aby w produkcji milionów odelżyć ciało Józefa

Myśl Jego z moją się schodzi tam idzie i z powrotem wraca
tak stwarzam z Jego siłami nowe królestwo na Ziemi – raj dla was

Ostrzegam, zanim podniesiecie przedwieczny lament, jeśli czegoś brak, coś was złości, na coś nie stać, zróbcie rachunek miłości.

Ignoruję złe myśli, średnie sprawdzam, dobre wyciągam, aby zrobić plan dnia, dla mej wichury, zięcia w ferworze prac

Ukłońcie się nisko Duchowi, wnet pozna świat, ile jest wart, kiedy podliczy kierownik, jak ciężko do Nieba ustawić maszt.

Ujmuję się za wami, że znikną pożądania, On wiarę ma, kiedy nauczy się człowiek, że dźwignia większy moment da

Powolnie przebiega ta praca, by każdy z was mienie miał, wybaczcie nam cieleśni ludzie, oporem wasze ja.

2025.III.19 KRK