Młodzieniec, dosiadając konia spoglądał na dziadka, szukając w jego oczach, sposobie bycia, odruchach akceptacji bądź korekty wszak pewnie wielu jeźdźców widział. Tak myślał chłopak. Radość pozostała, gdy uśmiech zobaczył w oczach dziadka. Zgoła inaczej dziadek myślał, jak się zapożyczył i wszystkie pieniądze dał, żeby chłopak konika miał. Rację ma i ten i ten szukając uśmiechu, zadowolenia w oczach ojca, brata, syna.
Wyniosłość przyszła na świat z chwilą, gdy jeden drugiego zechciał wykorzystać. By malec skoczył po piwo, a stary pieniądze dał. Owładniająca córka pychy dążyła i sukces swój odniosła, by każdy z zawiścią w swym pałacu siedział, z góry patrząc na wędrowca.
Skomponowany tak misternie akt posłuchu dla starszych i oddaniu ducha młodym w słowach, gestach, tchnieniach porozrzucała ta szachrajka, ustalając warunki na zasadach, których z nikim nie uzgodniła i wysługuje się do dzisiaj mamona, rozpusta i dominacja marnymi z żalu dziadkiem i wnukiem by realizowali w swej słabości jej słowo, w którym brak życia. Mogiła.
Zmartwychwstanie odbywało się w ciszy. Choć moc Jego do dziś nie poznana, jak z prochu odnowić ciało i dać rozkaz do działania. Nie pojmie tego nawet śmiertelnie przerażona babka, nic więcej nie powie już. Era miłosierdzia nastała dla tych, którzy słuchają Słowa Jedynego Ojca. Bunt pań zostanie zgaszony jak w ulewie oczyszczenia pożądania żar. Czy chce tego, czy nie, będzie służyła temu, kto od Zmartwychwstałego Słowo ma – JA JESTEM.
Na tych fundamentach odnowił się niejeden klasztor, a w nim miłość braterska i miłość do Ojca, którego się nie widzi zza krat.
2024.07.11 KRK-MOG