Miłosierne wyprowadzenie z obory

Dom powoli zmienia się w stajnie, oborę, zoo, a wreszcie w grób, gdy nie ma w nim naturalnych odruchów serca wylewających miłość jako nawodnienie dla spragnionych dusz.

Pozbawione tego naturalnego odżywiania wykrzywiają się, wypaczają na kształt wprawdzie żyjących, ale nie przypominających postaci dzieci bożych, istot duchowych emanujących charakterem na kształt zwierząt – tu jaszczur, tam świnia, gdzieniegdzie wąż. To nie żart – polskie zoo.

Odgadnąć kto jaki charakter ma to jedna sprawa. Podać odpowiednie remedium i dać czas, aby się rana zagoiła i kiedyś syn czy córka wyszedł na człowieka to podstawa, po której następuje awans, funkcja społeczna.

Trudy poniesione przez zwierzęta w ludzkich ciałach, które obietnicę zbawienia posiadły, liczą się w rachunkach do uświęcenia. Jan na to względnie patrzy. Ilość cierpienia nie zawsze taka sama dla każdego przeznaczona aby wyszedł na swoje. Wręcz odwrotnie niż się każdemu wydaje.

Wysuwam swoje najlepsze jednostki do najcięższych walk. Często przyczyną chęć zaskarbienia sobie drugiego brata, a kosztem ilość ciosów, które trzeba przyjąć zanim się zorientuje rodak, że od Jana pochodzi.

Zdradzę tu tajemnicę, że posyła się niegdysiejszych ekspertów w dziedzinę swego królestwa, aby zobaczyli, do czego prowadzi ślepa wiara w błędne dane. Jakie duże zęby wyhodował brat z Wadowic nieskory do słuchania encyklik Jana, a chętny na dobrej opinii chłopaka z Wadowic zbierać marże na produkach, które dała natura. Zęby są, ciała nie widać, jad zatrudy jak u gada – zagadka – jaka to żmija?

Ludziom się tłumaczy jeszcze raz kolejność, w jakiej powinni zaspokajać swoje potrzeby. Przyglądamy się przykładowej podróży w góry.

Pierwsze zastanowić się gdzie mamy iść, mapa. Doskonałą w planowaniu każdej ścieżki, nawet krzyżowej, Niepokalana. W pacierzy porannym w Jej ręce złożyć życia dar na dziś. Przyjdzie plan jak ścieżka, która się na mapie pojawia.

Przygotowanie – zabrać plecak, bułki, wodę, opatrunek, papier i coś do pisania. Tym posilać ducha – prośba o miłość, siły, światło i pomoc w trudnych chwilach. Odczytać wiecznie żywe Jego Słowo.

Z kim idziemy – zastęp, drużyna. Nie opuszczać schronienia bez opieki anioła stróża, św. Michała czy wciąż czekającego na wezwanie do pomocy św. Jana!!!

Idziemy. To realny wymiar ofiarowania, droga do serca drugiego człowieka w pracy. To wysiłek i pot wspinania się po skalnych półkach oczekiwań, zanim brat ogłosi swe zadowolenie i wyrazi to w podziękowaniu. Tak osiągamy szczyt dnia – 12:00. Godzina świętego zwiastowania dobrej nowiny przyjęcia Słowa Ojca na świat. Za to chwała Najświętszej Pannie Maryi.

Schodzimy powoli ze szczytu do siebie nadal tracąc siły. W drodze powrotnej do domu Ojca, z którego wyszliśmy, czeka nas sprawdzian wytrzymałości. Oddajemy bratu ostatnie krople swej duchowej krwi. 15:00. Możemy liczyć na wsparcie Świętej Siostry, która podróżników wypatruje jak obraz Jezusa Miłosiernego. Jej koronę oddać. Wytrwała do dzisiaj.

Resztę dnia przeznaczyć na rekreację i sprzątanie po wysiłku dnia. Popatrzyć sobie na mapę, gdzie się przeszło. Gdzie był upadek, gdzie ekstaza z widoku na grań. Tym obdarować w rachunku Matkę. Podziękować i przeprosić na Apelu za podarte skarpety i plamę na swetrze. Pokazać na nodze siniak. Nie wierzyć w zapewnienia świata, że nic się nie stało i wystarczy pigułka. Stało się.

Wyszliśmy z obory i mamy doświadczenia. Te skarby zakamuflować sobie w przecudownej pamięci Królowej w obrazie Czarnej Madonny. Spokojnie doczekać, aż się Matka uspokoi widząc, że w rękach na kształt węża trzyma różaniec człowiek.

Taką radę Wam Jan da, aby się tego szlaku trzymać i nie zbaczać zbytnio poza granice. Po 100 razy Wam się powtarza, że podążanie tym szlakiem Jana działa. Skuteczność 100%.

Gwarantem Jan.

2025.II.11 SJPII KRK