BOHATER NR 1

Lawina zła, która spływała na barki człowieka dzień po dniu ratującego swego Duchowego Syna od nieustannych pułapek, jakie mu świat szykował daje się tylko opisać cichością i pokojem tego Zbolałego Świętego Ojca.

Wypędzenia, przeganianie jak psa, odmowa najmniejszej pomocy, brak dziękczynienia za wykonaną pracę, nieprawdziwe oskarżenia, hańba nieuzasadniona, narzekanie i ruganie za najmniejszą niedoskonałość w produktach, oczernianie, umniejszanie, poniżanie czy wręcz godzące w człowieczeństwo traktowanie. Tak wyglądały dni, godziny, minuty bo tak długo się nieraz ciągnął czas narzekania zanim brat zdecydował się otworzyć sakiewkę czy z worka wyciągnąć jakiś owoc, zwykle pośledni – masz!

Utorował w ten sposób szlak dla swego następcy, pierwszej głowy Kościoła Świętego na Ziemi oddając Jemu ostatki władzy, którą zachował chcąc ochronić godność, namiastkę domu, którą czasami była peleryna rozpostarta na czterech kijkach. Dzień się dłuży, kiedy w planach marzenie, aby do jutra doczekać – może się coś zmieni? Tak przy boku rósł Jezus i Piastunka Jego Maryja. Cichy Bohater tego, który z Ojcem jedność ustanowił, obliczał jak z numerów odczytać wolę Syna.

1 znaczy jedna Jego wola |


Umiłowanie, gorąc serca, radość z każdego dobra i możność ofiarowania stanowiły i na trwale wpisały się w zespół cnót tego Bożego Posłańca, który nic od siebie nie dodawał tylko niósł na rękach, na barkach, na ramionach często skulony wśród burz Słowo i Ciało Boże. Majestat, jaki się wydobywał z tego cierpiącego Sługi Swego Syna, porównać można do krwi wytryskującej z później ukrzyżowanego ciała dziecka, które nadludzką pokorą i czystością chronił do ostatnich dni życia zabraniając efektów boskich, których nie wytrzymywał grzeszny i pyszny świat jego młodzieńczych lat.

Tak więzami miłości udało mu się utrzymać w okresie dojrzewania Króla nad Królami, aby się na ostatnią walkę ze śmiercią nie wybrał i dał choć jeszcze jeden dzień światu na poprawę. W każdym nikczemnym Żydzie widział swego brata, kuzyna, przyjaciela, choć mu ten serce raz po raz rozrywał odmawiając pajdy chleba, nawet razowego, dla Syna.

Zjadał niejeden głód, bogacił się niedostatkiem, udobruchał niejedno zło – takie prezenty od świata przyjmował z żartem na ustach. Pieśń Maryi traktował jak najlepsze owocowe ciasto, a dar od Syna w formie pomocnej dłoni służył mu za chleb powszedni. Tak kroczył ten Pielgrzym Dobra.

II znaczy druga natura = dobra.


Miłość do Świętej Panienki, którą z nabożeństwem całował i spełniał swym trudem Jej nadzieję na otrzymanie pomocy od Boga, niczym otaczający płaszcz chroniła Ją i Jej Syna od hańby i cholerstwa otoczenia. To jak karkołomna i niemożliwa to była do wykonania misja świadczy duchowa rana widoczna jako rysa na policzku Madonny, Jego Pani, tak swą Oblubienicę nazywał.

Setki, tysiące spraw jakimi chciał oczernić Jej boskie oblicze brat spływały po policzkach tego Wrażliwego Atlety, tyle łez wylał na spieczone żądzami Izraelskie plemię, żeby się chociaż jeden nawrócił i uwierzył, że doskonałego Syna ma.

Misja ożywienia ziemi zapoczątkowana ulewnym deszczem łez i potu przy pracy użyźniła, przygotowała i nawodniła glebę, by można było zasiać na niej ziarenko Słowa, które jak drogocenny skarb przy swym sercu piastował.

Potok krwi, która się wylała z Serca Synowskiego stanowi do dzisiaj pieczęć Prawdy i błogosławieństwo dla głupich z nienawiści i ujadających Słowian, w których widzi swych kuzynów sprzed lat odgrywając ten sam akt pokory i miłości. Przed zapaścią, zawałem serca i udarem umysłu chroni go nieustannie Niepokalana odejmując światu błogosławieństwo w widzeniu Świętego Brata, Oblubieńca i Męża Doskonałego, jakim zwykła nazywać swego Ziemskiego Pana.

W III trójcy bowiem równowaga się 3ma.


Z doskonałą orientacją na Niebo, w którym widział i ziszczenie obietnic i spust dla łask i odpust od win i siłę gwiazd i wędrówki kierunek – tak nawigował swą łódeczkę ze Świętą Panną i Dzieckiem na pustynnych morzach tamtejszych społecznych warstw.

Królewska krew Dawida i mądrość Salomonowego serca otwierały niejedne wrota na otaczający go syk i żądlenia – dawaj coś dostał!

Od tej podłości i wiecznego chcenia, pragnienia więcej nienasycenia ratowało załogę świętego okrętu towarzystwo wiatru we włosach, ziemi pod nogami, żaru ze słońca i ochłody deszczu, a poniekąd rzeki czy morza. Tak tę naturę kochał.

Przesady od niej doznawał co raz, a to piasek w oczach, a to ostatnia chusta żony odleciała, a to na czole wyprażona rana, czy w końcu chłód i wilgoć grot skał, w których niejedną chorobę spotkał.

Wszystko pokornie przyjmował i zbytki odkładał sobie w pamięci—powódź na czas spiekoty, zimno na upał, wichurę na duszności i słońce na noc. Taki dobytek miał ten Pierwszej Klasy Admirał na falach życia.

Miłość darował w cztery światy
tak te żywioły kochał jak dary IV.


Czuły, mądry, stateczny, wartościowy, odważny takimi zwykłymi słowami spisałby tego Namaszczonego na Ojca Syna Bożego Przyjaciel, który z nim żył, pracował i spał. Strach, który często gościł w sercu tego Kierownika, wynikał z niewyobrażalnej dla dzisiejszego człowieka odpowiedzialności, jaką trzymał często na rękach czy na kolanach. Tykająca bomba miłości, jądro wszechświata, miliardy łask zamkniętych w jednych małych rączętach gotowych dotknięciem przemieniać świat na nowy – taką elektryczność Opiekun Boga znał.

Czystość i ufność nieskończona, a także całe lata wyrzeczeń w młodości i nadzieja, że Bóg oczyści świat ze zła, pozwalała temu Mistrzowi Modlitwy wytrzymać stany, których normalny umysł, serce i ciało nie byłoby w stanie znieść (śmiałkom, którzy nie wierzą jak działa gorejące Serce Bożego Syna przytulone do piersi w nocy, zaleca się adorację Tabernakulum przez kilkanaście godzin).

Przebóstwienie, bo do takiej świętości został przepalony, wskazuje z jaką łatwością Święty Jezus swoje pragnienia realizował – chcę mieć takiego tatę jak w niebie. Nieziemska to była wędrówka dla Zwykłego Człowieka—bo tak siebie w pokorze Święty Józef nazywał. A że wytrzymał to fakt, wszak 5 mocy charakteru ma.

5kny stan na 5


Burza nieziemska, bo w takim tempie pracował, wprawiając w zdumienie, ale i zachwyt jak ze ściętego konara powstawał stołek czy ławka.

Tymczasowość nie istniała dla tego Bożego Rzemieślnika, raczej perspektywa, by brat do końca życia zadowolony siedział, ewentualnie jakiś ornament dodać. Wiele z tych dzieł duchowych ostało się do ostatnich chwil jego życia, tyle z siebie w te kawałki drewna wkładał.

Piękny Jego wkład otrzymała także świątynia, tak się rozniosła sława, choć nikt nie chciał tego przyznać. Umiłował niejedno dziecko dorabiając płozy do łóżeczka, choć najbardziej kołysał w ramionach swego syneczka.

Miłość ta nieskończona i nawyk brania na bark trudów, które przerasta nawet siłacza sprzed lat i umór kompletny wśród ludu, który nieskory pomagał, zaowocował od belki wyrwanym kawałkiem ciała.

Tak ślady dotąd nieznane odklinają liczbę szatana i po trzy razy się mówi na ramieniu szósta rana. To testament miłości, którą odziedziczył i pogłębił po swym Ziemskim Ojcu Bóg-Człowiek.

Miłość – 6sty zmysł


Odcisk, który pozostawił na sercu niejednego brata, w słowach:
nic to, nie szkodzi, nic się nie stało, gdy brat sobie uświadamiał jakie przykrości sprawił i ile cierpienia zadał, zmuszał do zadumania niejednego Żyda, który już nie nadążał zliczać, jaka się mu należy kara.

Litera Prawa, do której wszystko przymierzał, układał i dostosowywał, stała się symbolem jego pobożności i dokładał największych starań, aby nie uchybić jednej kreski z Prawa.

Świadomość, iż znajomość Prawa, myśli Prorockiej zbliża do Boga, odzwierciedlała się w słowach Ukochanego Syna: ani jedna jota nie upadnie. Tym Syn, choć Władca Świata, wziął na siebie trud wyjaśniania, uproszczenia i uporządkowania intencji, które sam z Nieba do ludu kierował zanim się był narodził.

W swym Ziemskim Ojcu znalazł najlepszy poligon dla swych działań, wszak Józef Święte Pismo znał, kochał i cytował jak Słowo Syna. Taki podarunek dostał po wyjęciu drzazg i kolców, na które go brat żydowski skazywał.

Stąd pamiętna liczba 7 swą siłę podwoiła
i z przebaczenia zawsze we wszystkim się wypełniła 77


Błogosławił, nie urągał, dla każdego dobre słowo miał, a gdyby sprawiedliwą miarkę przyłożyć, i taki przydomek dostał, ilość bogactw, które ludziom w życzeniach, modlitwach czy wprost obietnicach podarował, zmniejszają produkty, które wykonał, do mało znaczących przedmiotów. Taka hojność tego Świętego Księcia, że sprowokował Boga do zesłania mu nadspodziewanych łask
i dobrodziejstw w Istocie Syna i czystości Żony.

Żadna, nawet Judaszowa sakiewka nie wytrzymałaby bogactw, które ten bogaty duchem żebrak pragnął w nędzę bogatego brata przelać i tak unormować rachunek, szalę sprawiedliwości między potomkami Boga i potomkami cielca.

Iście to był Człowiek Duchowy i sprawdziła się teoria, że można bez fizycznego potomka ciągłość ducha zachować. Nadnaturalna to siła, która łączy dwa koła, cielesność—jem, śpię, wydalam i ducha—modlitwa, kontemplacja, ofiara.

Podstawy teorii duchowej budowli, której nie znał świat, praw, które rządzą duchami, dał wyraz w postaci 8 błogosławieństw ustami swego Syna. Taka hojność Józefa – ponad fizyczne wyobrażenie.

Do dziś się cała Familia stara z nich wszystkich wywiązać…


Trzy po trzy nigdy nie mówił,
klamrą zamykał milczenia
zgryzoty niemoce i biedę,
nieobce mu były cierpienia

Uwielbiał wieczne zagadki
i skarb miał z własnego Syna,
że mu te wszystkie rebusy
w mig porozwiązywał

Bo czy to była matema,
czy słowo czy czysta logika,
zagadka sprośna czy znośna
wnet żartem ją rozwikływał

Do dzisiaj mu pozostaje
ten śmieszny i radosny zwyczaj
by sprawy niezmiernie trudne
uśmiechem pookraszać

Pryska w radości cierpienie,
pogoda osłodzi też nudę,
jasność odelży znużenie
a życie śmierć z tronu zrzuci

Boleści wielkie nic warte,
oblicza się monetą dobra,
cichość w tym Sercu Gołębia,
który do Boga wzlatywał

Nie szczędził Ojciec Niebieski
zanim zesłał Mu Syna
proroczej mowy, słów, widzeń,
anielskich spotkań z obcymi…

Wierność, z jakimi przekazał i wcielił te listy niebiańskie w swe życie trudem nie gardząc, leci wprost na latarnie. Takie pochodnie miłosne ma do dziś w swoim kraju nad Wisłą, gdzie rządzi Zbawiciela Opiekun i Naszej Królowej Ukochany.

9 – trzy w dwóch naturach potęga.


Brak miał ten Prześwięty Święty, 
o którym świat nie wie do dzisiaj,
bo zbytków, niezgody i złości
po prostu w Józefie nie ma

Każdy okruszynek chleba
jako niebiańska odskocznia
służyły mu jako dary
bądź dla ptaszyny, pisklaczka

Niejeden by w podziw dziś zapadł
co zręczne ręce rzeźbiarza
potrafią stworzyć z wiór, ścinków,
odpadów konara iglaka

Nic się nie mogło zmarnować,
taką metodę przyjmował,
że wszystko co w rękach trzymał,
w darze pochodzi od Boga

I z gorliwością okrutną
zabierał się za nicponia,
by z całkowitego zera
na 10 człowieka wyciosać

Miłość czystości mężczyzny
nad wszystko ceni od lat
i chętnie zera odcina
darując tytuł bohatera
by numer 1
znał
świat

Taka Jego Wola
w tym cyklu się zawiera
że rodzi z upływem
czasu raz jeszcze
Zbawiciela
|


Otrzymane: Zakopane, 2023.VIII.5

c.d.

Ukłon, skłon, ulitowanie nieobce były temu Wielmożnemu Ratownikowi Ludzkich Serc.

Złamać potrafił niejedną kłodę, która wystawała z oka brata przyćmiewając mu wzrok—tak starał się o czystość braterskiego serca—widział z  dala, z jakim kijem na niego idzie brat. Zanim się zorientował, już widniał plan pojednania. Potem Ave Maryja jak go wykonać.

Odnawiał ludzi swym kochającym spojrzeniem jak belki w domach zręcznie szlifował i namaszczał swym tchnieniem.

Stronił od spraw, które przekreślały go w oczach Boga – kłamstwo, grabież, zabicie choćby krowy sąsiada nawet za cenę głodu. Utarty to był szlak żydowski z jedną odnogą… kto by go pokochał?

Ojciec kocha syna w tym

11

woli potęga dobra, gdy jedna


Synonim, a właściwie równość w prawie, nie istniała dla kobiet w jego czasie. To, że swą oblubienicę piastował jak dziecko, wynikało po części z młodego wieku, kiedy za niego wyszła, po części z widocznych nadludzkich cech, które po Ojcu odziedziczyła, w tym radość serca niewinna.

Ucieszyłby Ją poranny ptaszek, gdyby nie Syn oglądający się na tatę co obmyśla na strawę. Tak przyziemnie ulatywał czas a z nim na skrzydłach obiad, a zostawała zwykle w żartach opieczona radość gołąbeczki—tak mu była potrzebna jak kropla wody ta niewinna szczęścia łza.

Utorował tym aktem zgody istnie nowoczesny pas startowy, którym puszczał ochoczo boże miłostki. Co oddam żonie podwoi w mgnieniu oka,

bo jeden dzieli się na dwoje

1:2

doskonała proporcja


Skrzydła dodawał wiatrowi
by gnał go w kierunku zbawienia
taką drogę obierał
nasz Duchowy Asceta

Utyć nie mógł na tyle
by nie dać się podnieść bliźniemu
nawet najsłabszemu z aniołów
na szczeblach drabiny do celu

Stąd przywiązanie do rzeczy,
nawet własnego osiołka,
testem mu było gdy orzekł,
iż nic go przy ziemi nie zwiąże

Ochoczo wspinał się w góry,
patrzył z nich w oddal daleko
by choć bliżej Boga się znaleźć
już niedaleko!

W tworzeniu zwykł matematyk
doradzać mu zwięźle i z taktem,
by kantów, zwichnięć i skosów
unikał jak największych diabłów

U ludzi kruszył swe kopie
by mu odpowiedział choć jeden
jak 1 Bóg w niebie 1 na ziemi
i 1 w świecie znaczy też 1

3 w 1 mieści się tak
jak Jan, Jakub i Józef
w słowie
Jezus
nas w sercu ma

13


Plecy miał zwykle spękane,
niósł tam ogromny ciężar
swój dom, byt na utrzymanie,
wigwam oraz narzędzia

Pasy mu były potrzebne,
aby przytroczyć do siebie
nasze kochane dzieciątko,
choćby miał żyć tylko o chlebie

Unosił kłody przeróżne,
belki jak stal ciężkie i twarde
z ruchem konstrukcji niejednej
zostały mu blizny otwarte

Siła jakiej świat nie znał,
nieziemskim była wynalazkiem
gdy swą prawicę do dźwigni przykładał …
cud boski! Dzień się zatrzymał.

Poprzez niejedną rzekę wezbraną po burzy
jak bryłę złota przenosił
zanurzony po dziurki w nosie …
tak Jezusa uczył chodzić po wodzie

1 mu wystarczała kwarta
wody, soku czy wina
3 reszty pozostawiał
dla Żony, dla Syna, dla Syna

Stąd ufność niezmierną zdobyła,
w rachunkach męża Maryja
i najpierw ciasto na cztery,
a potem do męża nosiła.

1 dzieli się na ćwiartki

14


Odłożył każdą nienawiść,
żeby nie stała się zwada
z bratem nawet przedwiecznym
na moment końca świata

Wierzył serdecznie i ufał,
że brat mu wszystko naprawi
przebaczy i poukłada,
choćby najcięższe sprawy

Tym dobrym sercem darował
długi, spuściznę (jej brak) należną i miary
jakiej zdawał się niedowidzieć
brat kiedy liczył denary

Czy młotek upadł na głowę,
czy ręka pod belką ściśnięta
nie wydał ni krzyku ni jęku
jeno zerknij czy jeszcze nie zwiędła?

Odnosił bolesne porażki
a ciało jego zdruzgotane
od pracy niewygód i złota,
którego pożądał brat stale

Piękna się narodziła gwiazda
i nad Betlejem unosiła
Józef potomek Dawida
ma od dzisiaj Syna

1 5


Czas odpocząć bo prawo mówi o 6 dniach
1 przeznaczyć na modły—reszta można pracować.
Stąd pobite ciało, drzazgi niepowyciągane,
rany nieopatrzone i zwoje umysłu przegrzane

Nic by nie było z tej ziemi
oranej wysiłkiem ostatnim
gdyby ten dzień nie wylądował
na chwilę u Świętej stóp Matki

Czas to był bowiem wytchnienia
moment wzniesienia do Boga
od trudów od wroga od pracy
w ramionach Maryi—już zapomniał

Syk piekła staje się rajem
już nie dosięga go dzisiaj
nad wszystkim góruje w chwale
czcij ten dzień święty

***
*************
*** Zbawiciel ***
***** ****
***** ****
***** ****


Stopniowo wcielał się w Syna
ducha miłością przelewał
aż przejmie się Bóg starym starcem
co wciąż oczy wznosił do nieba

Głowę do dzisiaj ma w chmurach
szuka tam przodków, natchnienia
gdy złość, gdy chłód, gdy aura nie sprzyja
wciąga tam JoachimA

Zraniona pamięć razami
które od brata przyjmował
na długo pozostawiły ślad
z Nieba dobro, przed władzą trwoga

Utwór czystości mężczyzny
pisany od najmłodszych lat
pozbawił go wielu, bądź wszystkich
przodków swych haniebnych wad

Taki testament zostawia
ten cichy i pokorny tata
aby się zdecydować
i z woli wszystkim przebaczać

1 7
Ojcze tak!


Ogrom jestestwa, którego odłamkiem Eucharystia
stanowiły magnes dla starszego wiekiem Żyda
(Nic to, że te pokolenia, co nie uznały Jego Syna za pełnoprawnego dziedzica, Izrael sercem się trzyma)
Torował niejednemu drogę przez zwoje pism nieprzetartą
że czytać zawsze należy tekst z piersią, sercem otwartym

I taki mu podarował Najwyższy z Najwyższych Pan
szczegół odciągający od myśli w pięknej Maryi kwiat
(w Niej słowa stan)

Bóg Człowiek tak zaprowadził porządek całego świata
by w małym niemowlęciu zamknąć potęgę wszechświata

Stąd już nieobca mu wola, ryczy dzieciak od rana
i nie ma nad sobą ni władzy, ni stróża ni nawet Pana
Starannie lecą te zgłoski w eter dla Ciebie mój bracie
byś nie zapomniał że dziecię to błogosławieństwo w chacie

Jedno nad wszystko stworzone
1 – 8
Bóg Błogosławiony


Wzrasta duchowa budowla jak dom dla przyjaciela
tu belkę nowa przystawiał dach, wiecha górę okrywa
Starannie kryje się gontem dziś blacha pofałdowana
wtedy przykrywał maleństwo od wiatru kawałkiem ciała

Bądź ze mną Boży Syneczku,
nie odchodź w niebiańską dal
zechciej bądź chwilę darować
mam tutaj z Tobą raj

Takimi pięknymi piosnkami
którymi otaczać miał zwyczaj
potrafił wolę Boga
na chwilę przy sobie utrzymać

1 3*3
Wolno trzy razy trzy
przyjąć za syna
19


Dusza anielska w człowieku zapraszała do obcowania z każdym, którego spotkała, a uśmiech, którym promieniał, wciągał do chaty też drania.

Nic sobie nie robił z psich sądów,
że ktoś go skazał przed laty
że uciekł, że został, że skąpił
wszystkie zerował baty

Beztroska, z którą przechodził
od miasta do miasta bądź domu
wielkim ciężarem się stała,
gdy skała oniemiała.

Takim momentem w wieczności,
troską i traumą sprzed lat
moment otrzeźwienia,
że w świątyni zgubił Boga Syna

I radzi się do dzisiaj
sklejając swój świat
Co robić? Czy z Synem w świątyni zostać?
Czy z Synem pójść w świat?

2 drogi w koło 0
mam

Duch rześki jakby koło 20 lat miał

Otrzymane: 2023.X.13 KRK