Dla mego życia…

O świcie, nie skrycie
do lotu się wzbijam
robota mnie czeka
od niej się nie uchylam

Przezornie, roztropnie
idę za Panem
On mnie prowadzi, podtrzyma
choć upaść miałem

Zbieram okruchy miłości
jak złomiarz żelazo
składam je w ręce Matki
nie chowam urazy

Nasz rodzaj ludzki
tak tępy i głuchy
na słowo, na miłość
pełno w nim posłuchy

Rozpalże nas Ojcze
swoimi Słowami
już jedno wyrzekłeś
Jezus z nami

Sumuję, rachuję
dzień mija z przerwami
gdzie wynik, gdzie rozwiązanie
głowię się godzinami

Już dosyć udręki
odnalazłem Cię między wierszami
trzymasz mnie za rękę
… Jesteś zawsze z nami

Otrzymane: 21.V.2021 KRK