Stworzenie a Stwórca


Veritatis splendor

Relacja ta wypala się, tworzy i odnawia poprzez lata prób i wzajemnych poznań. Już nie ja sam ale ktoś przy mnie stąpa, ktoś mi pomaga, ktoś mi układa błogosławieństwa plan. Zapatrzenie w siebie na tym polega, że w sobie odnajduję ślad stwórcy, który teraz każe siebie szukać. To droga, której nie trzeba skracać ani nikomu zbyt pomagać.

Człowiek dojrzewa sam pod promieniami Stwórcy, który go otacza każdego dnia. Zapowiedzią bliskiego spotkania, czyli przejście do domu Ojca, jest przeczucie końca życia. To każdy z nas ma. Zamysłem Boga było tak pokierować losami stworzenia, aby ono samo odnalazło drogę do Stwórcy, Ojca. Nikt tej drogi nie układa, ale kierunek znam. Wracam tam, gdzie czeka na mnie Abba. Mistrzostwo w tych zawodach zasadza się na następujących filarach:
a) życie zgodne z Prawdą, czyli postępowanie według Słowa, które każdego dnia Jezus do nas poprzez serce wypowiada. To podstawa dnia
b) życie według Kościoła, czyli zgodnie z zasadami, które ustala Eklezja, wspólnota uczestnicząca w życiu samego Boga poprzez odnowienie przymierza w każdej uczcie Eucharystycznej
c) stąpanie po stopniach doskonałości czyli lubowanie się w cnotach, uczynkach i myślach oddanych nam przez skarb łask dla zbawienia poprzez Ducha Świętego, który nas otacza i przenika do istoty każdego dnia.

Suma a + b + c
Rachunek –a –b –c
—————————-
Zasługa ∑ podrachować

Ogrom prac do wykonania nie ogranicza się do zapewnienia sobie i rodzinie godnego życia. To mit i początek odejścia od serca Kościoła.

Kierunek wyznacza serce pomimo złych podszeptów i złudzeń ciała, które tylko do duszy przylega jak potrzebna, ale nieistotna rama wokół obrazu Boga, czyli duet, który swój koniec ma. To czas człowieka w przestrzeni znanej mi od lat, nazywanej Ziemia.

Zagłębiać się w ten temat zbytnio nie potrzeba, bo zna on swój kres to czas. On dobiega końca i inny będzie znany mi świat. Obawiać się nie trzeba, ale zbytnia radość jest przedwczesna.

Zyskiem, który wyprowadzę z tych lat będzie jak wiele osób przyciągnę do Sanktuarium w Łagiewnikach. Prosta matematyka. Mogę to zrobić na dwa sposoby:

1. Nachalnie nagabywać
2. Oddać się w cierpieniu na służbę Bogu

Odpowiedź 1 i 2 są dobre, ale 2 niesie za sobą zasługę posłuszeństwa, a to dodatkowo ją zwiększa. O kilkaset lat. To przelicznik życia.

Zakupy na dalszy szlak zostawię Mamie, czyli sile, która mnie otacza, Opatrzność Boża. Mam co mam i nie trzeba kombinować.

Kolory znam, nimi się kierować w codziennych sprawach. Jak nie widzę jasno prosić o wzrok świętej z Avila.

Gościem w mym domu każdego dnia jest Pan. On daje mi życie i podrywa do działania na cały dzień. To nie maraton i sam nie muszę do pieca dokładać. Jeśli słaby to zwalniam. Mocy więcej nie potrzeba i nie przypalać, bo będzie trzeba limitować dar życia.

Zawsze w głowie mieć fakt, że drugi człowiek też w sobie serce Boga ma i na tyle daje, na ile go stać, a na tyle go stać, na ile się zubaża przed Bogiem czy drugim człowiekiem. Pustka po zubożeniu czeka jak niewiasta z pustymi rękami i odbiera co kto jej da. Dlatego należy pamiętać każdego poranka by ona miała co pić i jeść. To Słowo i Miłość Boga. Inaczej klapa.

Trudność polega na tym, że do Jana droga daleka, a jeść się chce każdego dnia. W tym pamiętać od zarania świata „Nie jestem sam”.

Gościem w mym domu nie jest sam Pan, gościem jest duch tego świata—to realna siła, która się chce do Pana dostać byleby tylko go okradać ze skarbów, które dla nas ma. To gwałt i na to nie można pozwalać. Zyskiem niech mi będzie zasada:

Ja, czyli wspólnota
Ty, czyli wspólnota
My, czyli wspólnota
—————————
Suma serc = Eklezja

Od tego odstępstwa nie ma. Co dam z serca daję dla drugiego serca.

Rozboju i gwałtu unikam jak ognia. Otacza mnie siła, której nie znam, ale widzę namiastkę jej działania. Zdmuchnie niejeden zamach.

Zajrzę w stare miejsca, ale poprzez inny pryzmat. To światło poznania co mnie otaczało gdy byłem u szczytu swoich władz. Nędza.

Lustro odwrotnie odbija. Co wielkie to małe. Lewa, prawa. Zysk, strata. Prawda, fałsz. Stopię lody wzajemnego poznania poprzez pryzmat humoru, który dostaję od Jana. To piękny dar czynienia dobra. Paruje chwała, na koszt świata. Natura lubi się odwdzięczać za wyzwolenia od błędów myślenia i wypaczenia w nastawieniach.

Zgłoszę się sam do rezerwuaru miłosierdzia. O resztę zadba Jan i kochana Siostra, która stała się Mamą, bo tak łatwiej buduje się perspektywa duchowego dziedzictwa. Tata Jan, Mama Faustyna. Dziadek Józef, Babcia Maryja. Uproszczenia, które na ten moment przyjmę i będę według nich postępował. Ojca znam. Syna znam. Matka natura, ostoja Ducha. Na razie nie skracać, niech się umocni idea duchowego dziedzictwa.

Stopień do nieba mam za sobą. To posługa w firmie, która nie zna Boga. To zysk, który żywi się na nieświadomości człowieka. Po co tam jestem? By trwać przy braciach. To moje posłannictwo na dzisiaj. Zalążek dobra istnieje tam, gdzie jedna czy druga myśl Boża przeniknie do świadomości człowieka. Jest nią również logika i umiejętność myślenia. To poletko mogę uprawiać. Brony mam. Konie też, choć na ten czas wystarczy kilka. Stwórca chciał abym się w ubóstwie doświadczał, czyli tyle używał ile potrzeba. Zamysłem Boga co do mnie, co do każdego człowieka jest wybawiać go od piekła każdego dnia.

Definicja:
1. Żyję sam
2. Nic mi nie potrzeba
3. Nikt mnie nie kocha

Z

P.S. Wracać na łono Kościoła trzeba każdego dnia. To modlitwa, spotkania, dobroczynność. To mieć w chwili konania czyli idę spać!

Słowa otrzymane 29 VI 2019 w Sanktuarium JPII w Krakowie

Strony:
Poprzednia Następna
1 2 3 4
5 6 7 8
9 10 X
Wiersz